W piątek pojawił się u mnie dziennikarz z III Programu Polskiego Radia z pytaniami dotyczącym zachowania premier Ewy Kopacz w trakcie powitania na lotnisku w ramach czwartkowej wizyty w Niemczech (9.10.14).
Dziennikarze różnych mediów zauważyli, że Premier się pogubiła. Chciała iść po lewej stronie kanclerz Merkel. Merkel ją ustawiła prawidłowo. Potem Merkel zatrzymała, chwytając za rękę, polską Premier, która w ramach skłonu przed flagą skłoniła się w inna stronę. Następnie Merkel nie udało się prawidłowo ustawić premier Kopacz i ta szła po jej lewej stronie. Kolejny ukłon premier Kopacz, tym razem przed kompanią honorową był za płytki.
Wszystko to rzucało się w oczy i zanotowali to dziennikarze. Nikt chyba jednak nie zwrócił uwagi na mowę ciała premier Kopacz, która była, moim zdaniem, „kluczem” do całego wydarzenia.
Jeśliby ktoś nie zauważył tej mowy ciała mógłby twierdzić, że Premier Kopacz nie zna w ogóle protokołu dyplomatycznego i że nie skonsultowała się ponadto wcześniej z szefem protokołu dyplomatycznego.
Wydaje się jednak, że problem polegał na czymś innym.
Protokół dyplomatyczny (tak jak savoir vivre) podpowiada, że w trakcie przejścia ręce maja zwisać swobodnie, rozluźnione.
Inne ich położenie, przede wszystkim jednak inne położenie dłoni będzie zawsze sygnalizować coś negatywnego.
Premier Kopacz miała cały czas dłonie kurczowo zaciśnięte. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie może być chyba tylko jedna: była w skrajnej panice – już nie myślała i nad niczym w praktyce już nie panowała (wszystko „uciekło” jej z głowy).
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/kopacz-o-wizycie-w-berlinie-nie-pogubilam-sie,476529.html
Link nie działą.
Celny komentarz. Zastanawiałam się właśnie czy ktoś panią premier instruował w sprawie tego przemarszu.