Geneza nowej klasy średniej i savoir vivre

Kiedyś było tak, że była arystokracja, szlachta, ziemiaństwo (bogatsza szlachta posiadająca majątki, dwory itd.), chłopi i mieszczaństwo oraz duchowieństwo.

Pierwsze trzy klasy reprezentowały pewien ściśle określony zespół wartości i nadawały ton. Najbardziej promieniowało i było opiniotwórcze ziemiaństwo.

Promieniowało i nadawało ton oczywiście i to nie tylko w porządku religijnym, duchowieństwo. O nim tu jednak nie będziemy pisać.

Savoir vivre jako pewną sztukę życia upowszechniała przede wszystkim arystokracja i ziemiaństwo, w jakiejś mierze duchowieństwo i przejmujące ją za arystokrację i ziemiaństwem mieszczaństwo.

Zaczęła powstawać nowa klasa – klasa inteligencji tworzona przez reprezentantów zbiedniałej arystokracji, zubożałego ziemiaństwa oraz reprezentantów chłopów i mieszczaństwa.

Cechą tej nowej klasy było preferowanie (chyba za ziemiaństwem) wartości niematerialnych – kulturowych, intelektualnych, moralnych, duchowych i pewna pogarda dla tych, którzy poświęcają się zarabianiu pieniędzy. W pewnym momencie, gdy zaczęły zanikać arystokracja, ziemiaństwo i szlachta inteligencja przejęła ich zespół wartości i opiniotwórczą rolę. To ona pielęgnowała savoir vivre i promieniowała nim na resztę społeczeństwa.

Inteligencja nie była zbyt bogata i w związku z tym, że nie była niezależna materialnie (większość pracowała zarobkowo „na etatach”) zaczęła też w taki czy inny sposób być zależna również w innych niż materialna perspektywach od swoich mocodawców.

Pojawiła się też wraz z powstawaniem inteligencji klasa ludzi, których dziś nazwalibyśmy ludźmi biznesu – fabrykantów, właścicieli różnych interesów, tzw. kapitalistów. Wywodzili się oni głównie z mieszczaństwa. Bardzo często mieli ambicję dorównania arystokracji, a nawet stania się nową arystokracją. W tej perspektywie kultywowali też, ale jakoś bez przekonana savoir vivre, głównie etykietę.

W ten sposób doszliśmy do opisu sytuacji w latach trzydziestych XX wieku.

Sytuacja po II wojnie światowej zaczęła się diametralnie zmieniać. Arystokracja, ziemiaństwo, szlachta przestały praktycznie jako klasy istnieć. Zaczęło też zanikać mieszczaństwo wraz z zanikiem drobnego handlu i rzemiosła. Nastąpił żywiołowy rozwój biznesu i inteligencji. Klasy te były zasilane przez wszystkie pozostałe klasy. Rolę promotora wartości i promotora savoir vivre przejęła inteligencja.

Gdzieś w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych zaczęła zanikać inteligencja (na jej miejsce zaczęła się tworzyć klasa średnia), a swoją pozycję jako nowej arystokracji zaczął umacniać wielki biznes, w tym świat show biznesu.

Ludzie z wyższym wykształceniem, którzy dotąd niejako automatycznie przyjmowali pewną kulturę i pewne ideały inteligencji i nią się stawali przestali się z nią utożsamiać i albo się pauperyzowali żyjąc jak ludzie bez wykształcenia albo naśladowali sposób życia i ideały nowej arystokracji – biznesu – rozluźniały się ich obyczaje, odrzucali wartości kulturowe i intelektualne, przyjmowali styl „luzacki” – zaczynali cenić jako podstawową wartość dobrobyt materialny, przyjmowali jako swój podstawowy cel zarabianie pieniędzy.

W ten właśnie sposób powstała klasa średnia; grupa bardzo zamożnych byłych inteligentów – adwokatów, lekarzy, inżynierów, ekonomistów, osób prowadzących średniej wielkości przedsiębiorstwa itp. Wyróżniała ich znaczna niezależność materialna, znaczny dobrobyt i najwyższa w ówczesnym społeczeństwie kultura oraz przywiązanie do savoir vivre. Ta kultura i to przywiązanie zaczęły z biegiem czasu maleć na rzecz wartości materialnych i obyczajowego luzu.

W tym czasie wielki biznes czując się coraz bardziej pewnie i nadając w coraz większym stopniu ton zaczął również odrzucać wartości pozamaterialne, w tym savoir vivre.

W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych zaczęła się tworzyć na całym świecie, w tym w Europie coraz większa kulturowa dziura. Savoir vivre i etykieta przestały prawie funkcjonować. Przyszła powszechna moda na prostactwo i luzactwo i przedziwną „demokratyzację” obyczaju.

Pod koniec lat osiemdziesiątych, ale przede wszystkim na początku lat dziewięćdziesiątych XX wieku zaczęło to wielu dopiekać, chamstwo zaczęło ludzi boleć.

Jednocześnie wielki biznes, który umocnił się na pozycjach nowej arystokracji zaczął tęsknić za prawdziwa arystokratycznością i zwróć się w stronę wyższej kultury, etykiety i savoir vivre jako takiego.

Klasa średnia okrzepła i wielu jej przedstawicieli odczuło podobne tęsknoty.

Rozpoczął się wielki renesans savoir vivre.

Zaczęła się też powoli tworzyć nowa klasa średnia nawiązująca w jakimś sensie do ideałów ziemiaństwa.

Aby te ideały, w tym ideały savoir vivre, mogły być w pełni realizowane potrzebne było spełnienie następujących warunków.

Po pierwsze, potrzebne było wewnętrzne kulturowe uposażenia w elementy kultury wyższej – tzw. kultura osobista oraz nieustanna praca nad jej podniesieniem. Musiało temu, niejako automatycznie, towarzyszyć coraz większe przywiązanie do ideałów savoir vivre oraz uznanie savoir vivre jako swojej sztuki życia – recepty na życie – drogi przez życie.

Po drugie, potrzebna była do tego przynajmniej względna, a najlepiej całkowita niezależność materialna, która w znacznym stopniu warunkuje niezależność w innych dziedzinach.

Po trzecie potrzebne tu jest posiadanie pewnych, jak największych, zasobów materialnych – dochodów potrzebnych do pełnego rozwoju w perspektywie savoir vivre oraz realizacji wszystkich jego wskazań.

Po czwarte, potrzebny tu jest wolny czas (to co posiadała w dużej ilości stara arystokracja oraz ziemiaństwo, a czego nie posiada nowa arystokracja – wielki biznes i wielu reprezentantów klasy średniej – choćby zapracowani od świtu do nocy lekarze, prawnicy, właściciele wielu przedsiębiorstw ) i to jak najwięcej wolnego czasu. Bez niego nie ma możliwości dla rozwoju w perspektywie kultury osobistej, dla kontaktów z kulturą wyższą, dla realizacji wskazań savoir vivre – dla uczynienia swoją sztuką życia savoir vivre.

Jak wszystko na to wskazuje nowa klasa średnia jest nadzieją kulturową Europy. Bez niej stanie się ona kolejnym barbarzyńskim kontynentem.

Kto ją stanowi? Kto będzie ją stanowił? Kto może ja stanowić?

W pierwszym rzędzie musi zostać spełniony pierwszy warunek. Musi zostać również, oczywiście, i to bezwzględnie, zostać spełniony czwarty warunek.

Bez spełnienia drugiego i trzeciego warunku nie będzie tu możliwa realizacja wielu perspektyw.

Blog „Savoir vivre i nowa klasa średnia” założyłem dla tych, którzy stanowią nową klasę średnią, zmierzają do tego, by ja stanowić lub przynajmniej przyjmują jej ideały.

Będę w nim najwięcej pisał o savoir vivre, ale również o tym czym jest, jak funkcjonuje i rozwija się nowa klasa średnia. Z założenia ma on być również swoistym miejscem, gdzie ta klasa będzie mogła się spotykać, gdzie jej reprezentanci będą mogli
nawiązywać ze sobą kontakt.

http://www.savoir-vivre.com.pl/

Moje książki

6 odpowiedzi na „Geneza nowej klasy średniej i savoir vivre

  1. Bubu pisze:

    Bardzo mi się podoba ten artykuł, w fajnym telegraficznym skrócie przedstawia dzieje grup społecznych przechowujących dla potomności kulturę wyższą. blog jest bardzo ciekawy i zawiera wiele przydatnych informacji chyba dla każdego przedstawiciela naszego społeczeństwa. Przeczytałam kilkadziesiąt artykułów i chyba jednak czegoś nie rozumiem:

    Z artykułów wynika, że żaby być ok, trzeba się koniecznie obijać i wybierać tylko to, co najdroższe. Savoir vivre – jak się okazuje – nie obowiązuje w namiocie (to nie jest luksusowy apartament)… nie obowiązuje w tramwaju (bo to środek lokomocji dla plebsu) ani w małym mieszkanku studenckim, gdzie można zaproponować gościom herbatkę jedynie w kuchni i to – o zgrozo! – jedynie w kamionkowych filiżankach.
    Na koniec mam takie pytanie – do jakiej kategorii społecznej zaliczają się wg pana nauczyciele? Chyba plebs…

  2. krajski pisze:

    Niebawem ustosunkuję się do Pana wypowiedzi.

  3. Magda Maculak pisze:

    Witam serdecznie. Interesuję się tematem savoir-vivre już jakiś czas. Obserwuję takie oto zjawisko dotyczące klasy średniej – dokładnie nowo-bogackich. Ludzie Ci sądzą, iż posiadanie pieniędzy zwalnia ich z posiadania kultury. Nie wiedzą, że wchodząc do pomieszczenia trzeba powiedzieć „Dzień dobry”, wychodząc „Do widzenia”. Zachowują się tak jakby wchodzili, przepraszam za kolokwializm ” do chlewa” lub „do obory”. Sądzi Pan, że to się kiedyś zmieni. Czy jednak będziemy – w miarę powiększania się tej grupy tej klasy ludzi – mieli do czynienia z całkowitym zanikiem jakiejkolwiek kultury i znajomości zasad savoir-vivru??

  4. krajski pisze:

    Grupa, którą Pani opisuje to nie jest klasa średnia tylko osoby, które mają dochody (i być może wykształcenie), które pozwalałyby im zostać klasą średnią. Jednak jeszcze nie dorośli.

  5. Apatryda pisze:

    Jestem ciekaw, z której definicji pojęcia „klasa średnia” Pan korzysta.

    Mam wrażenie, że mitologizuje Pan to pojęcie klasy średniej. Zdaje się Pan przypisywać mu szersze znaczenie niż tylko określenie środkowej warstwy społeczeństwa według danych kryteriów (tu ewentualnie mogą pojawić się różnice w stosowanych definicjach).

    Moim zdaniem możemy mówić genezie grup stanowiących w pewnym konkretnym społeczeństwie klasę średnią w danym momencie, ale mówienie o genezie klasy średniej jako takiej wydaje mi się nielogiczne lub ewentualnie nieprecyzyjne ze względu na swoją potoczność.

  6. Panu Apatryda: o klasie średniej, o tym czym jest i czym powinna być napisałem na tym blogu wiele tekstów. Do nich odsyłam.

Dodaj komentarz