Kontakt

Telefon komórkowy: 0 601-519-847

savoir@savoir-vivre.com.pl


http://www.savoir-vivre.com.pl/

214 odpowiedzi na „Kontakt

  1. Yennefer pisze:

    Dzień dobry,
    Pozwolę sobie przedstawić następująca sytuację: zamawiam posiłek w przeciętnej sieciowej restauracji. Po 30 minutach okazuje się, że danie jest chłodne, ziemniaki niedogotowane. Osługa proponuje przygotownie obiadu po raz drugi i kawę gratis, ale nie mam ochoty czekać kolejne 30 minut i jestem na tyle głodna, że czekanie jest wykluczone. Poproszony przeze mnie kierownik sali zjawia się i obcesowo stwierdza „słyszałem, że był jakiś problem..” ( zakłada, że zniknął?). Po wymianie zdań on proponuje 25 % rabatu a ja oświadczam że maksymalnie zapłacę 50 % ceny. Ostatecznie nie zapłaciłam nic, ale osoba ta nie miała argumentów poaz stwierdzeniem, że powinnam popczekac na kolejny posiłek bo nie sa McDonaldsem. Jak wybrnać z takiej sytacji? Czy mimo wszystko zgodzić sie na przygotownie dania czy upierać się przy większym rabacie, pomijam moją chęć do szybkiego wyjścia bo złe jedzenie psuje mi humor. Jak zareagować na chamstwo, bo ta osoba taka była.
    Proszę o radę i komentarz do podobnych sytuacji.
    Dziękuje Yennefer

  2. krajski pisze:

    Ciężkie zadanie mi Pani dała. Może jutro odpowiem?

  3. yennefer pisze:

    Dzień dobry,
    bardzo dziękuję za życzenia i pozdrawiam poświątecznie. Obowiązki i różne istotne sprawy rodzinne nie pozwalały zajrzeć na Pana blog. Nie ukrywam, że jestem przez to zakłopotana. Ale jako rodzic bliźniąt jestem często narażona na ponoszenie konsekwencji braku czasu.
    Chcę Panu złożyć serdeczne życzenia Noworoczne, szczęścia w życiu osobistym i sukcesów w wychowywaniu Polaków.
    Pozdrawiam serdecznie Aldona Raczyńska.

  4. Xellos pisze:

    Ciekawy sposób jak można zgodnie z duchem savoir vivre’u poradzić sobie z brakiem kultury podczas koncertu muzyki klasycznej 🙂

  5. Julia Ochocka pisze:

    Dzień dobry,
    Chciałabym poruszyć temat męskich spotkań i dyskusji przy piwie. Uważam, że nie jest to wyrafinowana rozrywka. Czy jest w dobrym tonie, żeby dżentelmen uczestniczył w tego typu spotkaniach średnio raz w tygodniu?
    Nierzadko na takie spotkania bywają zapraszane także kobiety. Czy wypada im na nich bywać? Proszę o radę w tej kwestii.
    Pozdrawiam,
    Julia Ochocka

  6. Julia Ochocka pisze:

    I chciałabym jeszcze zapytać, czy dżentelmen może określać się mianem „piwosza”.

  7. krajski pisze:

    Odpowiem niebawem.

  8. krajski pisze:

    Odpowiem wkrótce.

  9. Michael pisze:

    Witam.
    Mam pytanie co do noszenia portfela u mężczyzn. Kobiety nie mają tego problemu, bo najczęściej posiadają torebki. Często nasze portfele są wypchane różnymi kartami kredytowymi itp. przez co są bardzo grube. Gdzie w takim razie jest najlepsze miejsce do ich noszenia? No chyba nie tylna kieszeń u spodni?

  10. krajski pisze:

    Przy eleganckim okazjach jednym miejscem na portfel jest torebka partnerki. Jeśli to niemożliwe należy go maksymalnie odchudzić i schować do tej kieszeni, gdzie nie będzie psuł sylwetki. Najlepiej zatem do wewnętrznej kieszeni marynarki.

  11. Natalia Radkowska pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    kilka miesięcy temu zmieniłam miejsce zamieszkania. Poprzednia właścicielka ostrzegała mnie zwyczajami sąsiadów. Blok jest zamieszany głównie przez osoby starsze, już na emeryturze. Ja jestem studentką. Informacja ta jest o tyle ważna, że występuje znacząca różnica wieku.
    Już kilka dni po przeprowadzce miałam okazję rozmawiać z jedną z sąsiadek. Proszę sobie wyobrazić, że ta miło wyglądająca pani tuż po przywitaniu się opowiedziała mi co wie na mój temat. Między innymi: ile kosztowało mieszkanie, jak się nazywam, skąd jestem, co robię oraz z góry zakładając przestrzegła mnie, że hałas w bloku nie jest tolerowany.
    Poczułam się nieswojo, a przede wszystkim nie wiedziałam co takiej nieznajomej dla mnie sąsiadce odpowiedzieć. Uśmiechnęłam się i jak najszybciej udałam się do mieszkania.
    Pomimo moich nadziei, że ta taka sytuacja jest sytuacją jednorazową, podobne zachowanie ma miejsce do dziś ze strony różnych sąsiadów. Moje nieśmiałe uwagi, że „są to sprawy prywatne i nie chcę się nimi dzielić”, „przepraszam, ale się spieszę”, nie hamują zapędów moich sąsiadek (staram się unikać spotkań, jednak raz w tygodniu jest „obowiązkowy” ze względu na wspólną przestrzeń, klatka, winda). Im dłużej tu mieszkam, tym pytania bardziej wchodzą w sferę prywatną.
    Dodam, że wprowadzając się nie chciałam nawiązywać głębszych relacji z sąsiadami. Uważam, że zachowując podstawowe reguły współistnienia (przywitanie, pomoc przy windzie, przestrzeganie ciszy nocnej itd.) są wystarczające.
    Podsumowując: jak osoba w wieku studenckim ma zwrócić uwagę, poradzić sobie ze zbyt dużym zainteresowaniem osób starszych, które bez oporów przekraczają granice. Może błąd tkwił już na samym początku (brak przedstawienia się)? Z drugiej strony mogło by doprowadzić to do jeszcze większego spoufalania się.
    Bardzo proszę o radę w tej sprawie.

    Z poważaniem,

    Natalia Radkowska

  12. krajski pisze:

    Odpowiem jutro.

  13. Yennefer pisze:

    Kiedykolwiek znajdzie Pan czas. Sprawa o której napisałam przekroczyła zasady savoir vivre w momencie gdy posądzono mnie o mobbing i zrobiła się w mioi odczuciu niebezpieczna ale może się mylę. Proszę się nie spieszyć z odpowiedzią bo skoro coś trwa dwa lata a z pytaniem do Pana o radę też zwlekałam bo zastanawiaam się czy to wypada to naprawdę nie spieszę się. Będę wdzięczna za każde Pana słowo na temat rozwiązania problemu. Pozdrawiam.

  14. Kasia pisze:

    Witam, chciałabym zapytać, czy konieczne jest, żeby mężczyzna był ogolony? Mój narzeczony najlepiej wygląda z tygodniowym zarostem – wygląda wtedy na swój wiek (22 lata) i jest wtedy naprawdę przystojny, a ów zarost jedynie zdobi jego twarz i nadaje jej proporcji. Natomiast gdy się goli wygląda jak dziecko, twarz wygląda odpychająco i tandetnie. Czy w takiej sytuacji mój mężczyzna może utrzymywać zarost, w jakim jest mu najładniej, zamiast wystawiać się na kpiny (bywały takie sytuacje, jak również odejmowanie mu wieku i traktowanie jak gimnazjalistę) goląc się?

    Mam również drugie pytanie dotyczące innej kwestii: planujemy ślub, który miałby się zacząć o godzinie 20:00, po którym miałaby być kolacja trwająca do północy i zakończona pokazem sztucznych ogni. Zastanawiam się jednak, czy forma kolacji (dwa dania, deser i tort weselny; szampan i wina – zero wódki) bez tańców jest na taką okoliczność odpowiednia? czy nie będzie za późno na jedzenie, bez spalania przy tym kalorii poprzez taniec? Czy może powinniśmy pomyśleć o raucie/bufecie? Czy mogę nie zagwarantować gościom weselnym kwaterunku (żadna z rodzin nie mieszka w mieście, w którym chcemy się pobrać), skoro to będzie trwało tylko 4 godziny? Czy wypada, żebym wraz z osobistym zapraszaniem gości poinformowała ich, że nie życzę sobie sypania ryżem, bilonem czy konfetti oraz witania nas chlebem i solą? Te praktyki uważam za zbędne i trącące wsią i zacofaniem. Rozumiem, że jeżeli oboje mamy babcie, które są na tyle schorowane, że nie są w stanie wyjść o własnych siłach z domu (a co dopiero mówić o długiej podróży przez pół Polski), to wypada je zaprosić.

    Proszę o odpowiedź,
    Kasia Krzewina

  15. marek pisze:

    Witam

    Proszę o odpowiedź na trapiące mnie zagadnienie dotyczące pierwszeństwa w drzwiach. Dziś chłodnym, późnym wieczorem wspólnie z żoną oraz kilkumiesięczną córką wchodzimy do naszego bloku. Jednocześnie do drzwi z drugiej strony zbliżają się dwie panie. Osobiście otwieram drzwi i przytrzymuje je. W tej samej chwili następuje wyminięcie się obu pań z żoną trzymającą córkę na rękach. W tym momencie pani w starszym wieku podsumowuje zaistniałą sytuację niemiłym odburknięciem „pierwsze się wychodzi, potem wchodzi”. Sam na co dzień stosuję się do tej zasady często nawet z czystej życzliwości przepuszczając osoby wchodzące do budynku. Nie ukrywam, że jako ojciec poirytowałem się zaistniałą sytuacją. Wedle mojego uznania w takiej chwili obie panie z czystej życzliwości widząc kobietę z małym dzieckiem powinny jednak odbiegając od ustalonej zasady przepuścić ją lub przynajmniej przemilczeć zaistniałą sytuację. Proszę o Pańską opinię na przedstawioną sytuację,

    Pozdrawiam
    Marek

  16. krajski pisze:

    Odpowiedź jest już na głównej stronie.

  17. Julia pisze:

    Witam,
    Stoję przed wyborem sukni ślubnej. Myślę o skromnej sukience z koronki (przyjęcie będzie kameralne). Pańskie uwagi na temat stroju kobiecego stanowią dla mnie dodatkową zachętę, aby zaprojektować sukienkę samodzielnie. Mam już ogólny zarys, poszukuję jednak przykładów, z których mogłabym zaczerpnąć konkretne pomysły. W internecie jest mnóstwo zdjęć, jednak niełatwo znaleźć sukienkę, która byłaby jednocześnie skromna, elegancka i dziewczęca. Czy potrafiłby Pan podać linki do konkretnych galerii lub pojedynczych zdjęć?

  18. krajski pisze:

    Nie bardzo. Ideałem jednak, z punktu widzenia savoir vivre, byłaby kreacja, którą potem można wykorzystać, założyć na bal, do opery czy na jakieś oficjalne przyjęcie.

  19. Anna pisze:

    Dobry wieczór,
    bardzo proszę o pomoc w wyjaśnieniu następującego zagadnienia. Dotyczy on sposobu w jaki jemy jajko na miękko. Na stronie Koneserzy.pl znalazłam informację, że „jajko umieszcza się w kieliszku, a następnie w czubek skorupki delikatnie stuka łyżeczką. Następnie podważa się nadtłuczoną część, odkłada ją na bok i przystępuje do wybierania zawartości”. Mniej skomplikowana metoda polega na tym, że „należy po prostu zdecydowanie naciąć nożem czubek skorupki, odrzucić go i przystąpić do wybierania zawartości.” Do tej pory spotkałam się jedynie z drugą wersją. Która z powyższych wersji jest prawidłowa z punktu widzenia savoir vivru? A może obydwie?
    Pozdrawiam
    Anna

  20. krajski pisze:

    Odpowiem niebawem.

  21. Michał Zając pisze:

    Szanowny Panie,

    Mamy pytanie związane z jedzeniem potraw samym widelcem (jak, np. pierogów). Czy w takim przypadku jemy nożem i widelcem (a nóż po prostu spoczywa w prawej ręce), czy samym widelcem (jeśli tak, to w której ręce powinien on się znaleźć?)

    Pozdrawiam i życzę spokojnych Świąt

  22. krajski pisze:

    Odpowiem niebawem.

  23. Jakub Osmałek pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    W codziennych sytuacjach często spotykam się z pewnym problemem dotyczącym podawania ręki na przywitanie. Mianowicie, co zrobić kiedy podchodzę do grupy kilku osób (grupa mieszana, zarówno kobiety jak i mężczyźni)? Zazwyczaj, żeby uniknąć niezręczności, witam się po prostu kiwając głową i mówiąc „cześć” (chodzi o dalszych znajomych, ludzi około 20-tki). Często jednak ktoś z grupy podaje mi rękę. Gdyby byli to sami panowie, to podałbym rękę każdemu i nie byłoby kłopotu. Jednak w momencie, gdy wśród zebranych są także panie, to nigdy nie wiem jak się zachować. Nie chcę pierwszy wyciągnąć ręki do koleżanek, bo uważam to za jedną z podstawowych zasad. Zwykle ściskam tylko dłonie tych osób, które ją same pierwsze wyciągnęły, ale wówczas nagminnie ma miejsce sytuacja, w której podaję rękę tylko mężczyznom, pomijając kobiety (jeszcze nie zdarzyło mi się, aby któraś w takiej sytuacji wyszła z inicjatywą uściśnięcia ręki). Czuję jednak, że to także nie jest poprawne zachowanie. Jak z tego wybrnąć, aby nikogo nie urazić, a zarazem zachować postawę zgodną z savoir vivre?

    Z wyrazami szacunku,
    Jakub Osmałek

  24. krajski pisze:

    Ciekawy i ważny problem. Jutro odpowiem.

  25. Wojtek pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    Pracuję w instytucji w której powszechną praktyką jest wysyłanie kartek świątecznych do innych instytucji z którymi utrzymujemy przyjazne relacje. Zawsze zastanawiam się, jak powinno się adresować takie kartki, do lidera instytucji, czy do całej społeczności:
    np:
    1) Parafia Opatrzności Bożej
    czy
    Ksiądz Proboszcz Parafii Opatrzności Bożej
    Jan Kowalski
    czy
    Ksiądz Proboszcz i Księża Parafii Opatrzności Bożej

    2)
    Rada Osiedla Zalesie
    czy
    Maciej Nowak – Przewodniczący Rady Osiedla Zalesie

    3) Urząd Gminy Kozia Wólka
    czy
    Wójt Gminy Kozia Wólka?

    Obawiam się, by źle zaadresowaną kartką nie wyrządzić więcej przykrości niż radości.
    Z drugiej strony wydaje mi się niestosowne wysyłać kilku kartek pod ten sam adres…
    (Np. do prezesa i vice-prezesa)

    Pozostaję z szacunkiem

    Wojciech Partyka

  26. krajski pisze:

    Jutro odpowiem.

  27. Marta Płatek pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    mam problem z wyznaczeniem pierwszeństwa przedstawienia dwóch osób. Przygotowując konferencję naukowo – biznesową muszę przedstawić słuchaczom dwóch prelegentów jednego panelu dyskusyjnego. Jedną osobą jest Pan Podsekretarz Stanu z Ministerstwa Finansów a drugą Pani Profesor dr hab. z Uniwersytetu Warszawskiego. Czytałam na Pańskim blogu, aby w sytuacjach biznesowych nie kierować się zasadą pierwszeństwa dla kobiet, że istotna jest pozycja / tytuł naukowy. Tutaj jednak, mimo że tytuł doktora jest niższy mam obawy czy okoliczność zajmowania wspomnianego stanowiska nie powoduje, że to jednak Pan Doktor powinien być przedstawiony jako pierwszy.
    Bardzo chciałabym uniknąć niestosownego zachowania dlatego będę bardzo wdzięczna za Pańską opinię.
    Z wyrazami szacunku,
    Marta Płatek

  28. Jan Traczyk pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    mam do Pana pytanie w sprawie (znowu) kapeluszy. Tym razem jednak sprawa jest dużo bardziej skomplikowana i wymaga omówienia szczegółów.
    Otóż któregoś z ostatnich, nieco cieplejszych dni, miałem odwiedzić swoich dziadków, a jako że udawałem się tam w ciągu dnia – było naprawdę dość ciepło – postanowiłem zostawić płaszcz w domu, a do dziadków udać się w moim zwykłym stroju, bez wierzchniego okrycia. Trzeba tu zaznaczyć, że ze względu na młody wiek oraz otoczenie, w jakim zazwyczaj przebywam, jako takiego używam ubrania sportowego koordynowanego, w nieco bardziej eleganckich wersjach. Tego dnia miałem na sobie dość ciemną, szarą marynarkę, spodnie nieco jaśniejsze (teoretycznie pewnie powinny być ciemniejsze od marynarki, ale mój wiek i wiosna chyba usprawiedliwiają moją „fanaberię”), koszulę delikatnie błękitną oraz ciemnoszary krawat i cienką, bawełnianą kamizelkę. Do tego kapelusz typu fedora, ciemny popiel. No i tu pojawił się problem, bo pierwsze, co usłyszałem po wejściu do mieszkania dziadków to stwierdzenie, że „kapelusz do marynarki bez płaszcza wygląda śmiesznie”, „kapelusz nosi się tylko z płaszczem”, „będziesz obiektem napaści chuliganów, bo jak zobaczą takiego dziwaka to na pewno nie popuszczą”.
    Cóż, zawsze byłem przekonany, że kapelusz to nakrycie głowy o charakterze uniwersalnym, całoroczne. Nigdy nawet do głowy mi nie przyszło takie podejście do sprawy, jakie zaprezentowali dziadkowie, z drugiej strony zacząłem się zastanawiać, czy aby na pewno moje rozumienie tej kwestii jest poprawne.
    Kapelusz, który noszę już od dłuższego czasu, stał się w pewien sposób moim znakiem rozpoznawczym, szanowanym nawet przez młodzież w wieku akademickim czy licealnym, preferującą zazwyczaj zupełnie inne style stroju, a to dlatego, że koresponduje z moim wyglądem, resztą mojego ubioru, stylem życia, zachowania. Dla wielu osób „ja bez kapelusza to nie ja”. Czyżbym musiał zrezygnować z niego w porze wiosenno-letniej?
    Jeśli zaś to moi dziadkowie się mylą, jak przekonać ich do tego, że kapelusz można nosić cały rok, nawet bez wierzchniego okrycia?
    Zaznaczę jeszcze, że moi dziadkowie nie przywiązują na co dzień wielkiej wagi do kwestii ubioru, na pewno więc nie chodzi o kwestię nieodpowiedniego całego stroju, czy też jego złego zharmonizowania.
    Będę wdzięczny za fachową odpowiedź w sprawie, bowiem przyznam szczerze – jest Pan Doktor najbardziej wiarygodnym źródłem informacji o dobrych manierach, do jakiego mam dostęp.
    Z góry dziękuję za czas poświęcony na przeczytanie moich wywodów oraz odpowiedź.

    Łączę wyrazy szacunku,
    Jan Traczyk

  29. Mateusz pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    mam pytanie w sprawie aktówki. Ponieważ, jestem zaproszony na wesele jako jeden z podwykonawców i został przydzielony mi stolik, zastanawiam się co zrobić z aktówką która używam podczas mojej pracy. Tzw. co zrobić z aktówką podczas obiadu? Czy mogę ją położyć na kolanach i przykryć serwetką podczas jedzenia?
    Wesele odbędzie się w tą sobotę, dlatego będę bardzo wdzięczny jeżeli poświęci mi Pan swój czas na udzielenie odpowiedzi.

    Z wyrazami szacunku,
    Mateusz

  30. krajski pisze:

    Jeżeli nie może się Pan jej pozbyć,np. schować jej w samochodzie to takie rozwiązanie jest najlepsze.

  31. Kamila pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    zostałam zaproszona w czerwcu na ślub cywilny brata. Właśnie ukończyłam szkołę, ale nie podjęłam jeszcze pracy ze względu na matury. Zastanawia mnie sprawa prezentu. Czy jako osoba pełnoletnia, ale bezrobotna powinnam podpisać się pod prezentem danym przez rodziców?
    Drugie pytanie dręczy mamę. Bratowa oświadczyła nam, że za rok planuje wraz z bratem, wziąć ślub kościelny. Jak w tym wypadku wygląda sprawa prezentów? Czy powinna na oba śluby zakupić prezenty? Czy może lepszy byłby prezent w postaci pieniędzy rozłożony w pewnym sensie na dwie uroczystości?

    Pozdrawiam serdecznie i liczę na szybką odpowiedź.
    Kamila

  32. krajski pisze:

    Może Pani dopisać się do rodziców. Nie ma tradycji dawania jednego prezentu na ślub cywilny, drugiego na kościelny. Zawarcie małżeństwa było jedno, a to z tej okazji dostaje się prezenty. Ja bym dał kwiaty na pierwszy ślub z informacją: prezent będzie na drugi.

  33. Anna pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    mam pytanie z nieco innej dziedziny. Jak powinno się zwracać do osoby opiekującej się dzieckiem, przy założeniu, że nie chcę przechodzić na Ty (przy zachowaniu wszelkiego szacunku i ciepłych relacji, po prostu uważam, że delikatny dystans w obie strony czasami jest zbawienny), jak również nie chce aby dziecko mówiło do Niej per Ty. Z dorosłymi nie ma problemu, po prostu będziemy „Paniować”, natomiast z dzieckiem mam dylemat. Ciocia odpada, bo ciocie są z rodziny. Jedyne co przychodzi mi od głowy, to również Pani lub Nianiu, z wskazaniem na Pani. Czy orientuje się Pan jak dawniej zwracano się do guwernantek?

  34. krajski pisze:

    Poszukam, ale jestem przekonany, że Nianiu będzie bardzo dobre.

  35. Krzysztof pisze:

    Szanowny Panie,
    przede wszystkim gratuluję pomysłu na prowadzenie bloga i nieustającej aktywności zarówno autora, jak i gości. Jestem studentem i chciałbym podzielić się sytuacją, z którą ostatnio się spotkałem na pływalni należącej do naszej uczelni, a dokładnie w szatni, tuż przed wejściem na zajęcia wychowania fizycznego. Zwykle o tej porze spotkać można tam jedynie innych studentów, tymczasem wchodząc do pomieszczenia z prysznicami, zauważyłem pod jednym z nich profesora z mojego wydziału, w którego wykładach uczestniczyłem. Sytuacja wydawała mi się jednoznaczna w momencie kiedy przechodziłem w pobliżu wykładowcy przywitałem się, a następnie zacząłem korzystać z natrysku. Profesor jednak wydał mi się tą sytuacją nieco skrępowany, uśmiechnął się tylko, nie odpowiadając na „dzień dobry”. Okoliczności były rzeczywiście niecodzienne, wiadomo że w takim miejscu nosi się jedynie kąpielówki, ale nie wiem jak mógłbym inaczej się zachować, udawać, że nie znam wykładowcy, odczekać aż wyjdzie spod natrysków itp.?
    Proszę o wyjaśnienie moich wątpliwości.

    Z wyrazami szacunku,
    Krzysztof

  36. Anna pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    mam pytanie odnośnie powrotu z formy „Ty” na „Pan, Pani”. Czy prawidłową jest sytuacja, w której mężczyzna, starszy od kobiety o ok. 20 lat, mówi do Niej po imieniu, podczas gdy Ona mówi do Niego per Pan? Sytuacja dotyczy relacji służbowej (choć zgodnie z Pana przekazem, ta relacja już chyba służbową nie jest, a towarzyską) i wywodzi się z okresu gdy mężczyzna był przełożonym kobiety, a Ona sama była w owym czasie młodym (tuż po szkole), początkującym pracownikiem. Teraz kobieta ta zdobyła doświadczenie, jest już pracownikiem z ponad 15 letnim stażem i pełni funkcję równorzędną do mężczyzny, nie ma też między nimi żadnej podległości służbowej. Relacje są stricte służbowe, nawet powiedziałabym na dystans. On jednak nadal mówi do niej po imieniu, a Ona do Niego proszę Pana. Czy w takiej sytuacji kobieta może delikatnie (w formie subtelnej aluzji) zaproponować powrót do formy Pan/Pani? Nie chodzi mi raczej o obustronne przechodzenie na Ty.
    Z wyrazami szacunku
    Anna

  37. Olga pisze:

    Szanowny Panie,

    zastanawia mnie sprawa okularów przeciwsłonecznych Tak jak każdy noszę je często i chętnie, zwłaszcza w taką pogodę jak ostatnio. Kiedy zdarzy mi się spotkać znajomego na ulicy, zdejmuję okulary, kiedy się z nim witam i rozmawiam (co, niestety, nie spotyka się zwykle z wzajemnością). Jednak słońce razi, a moje pytanie jest takie: czy po przywitaniu mogę założyć okulary i dalej rozmawiać (domyślam się, że nie, ale pomyślałam, że nie zaszkodzi zapytać)? Czy jeśli znajomy oferuje, że mnie odprowadzi i idziemy razem przez miasto rozmawiając- czy wtedy mogę je założyć?

    Z wyrazami szacunku,
    Olga

  38. Anna pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    mam pytanie, czy kobieta może dać drugiej kobiecie w prezencie imieninowym wino? Wino bardzo dobrej jakości, pochodzące z profesjonalnie prowadzonej winnicy, znajdującej się w sąsiedztwie (a więc wino nieco trudniej dostępne, niszowe).
    Pozdrawiam
    Anna

  39. krajski pisze:

    Odpowiem pojutrze

  40. Monika pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    mam pytanie dotyczące spotkań młodych osób. Mam 20 lat i od kilku miesięcy stałego chłopaka. W moim domu panuje przekonanie, że spotykający się ze mną chłopcy powinni raczej odwiedzać mnie, w domu gdzie mieszkam wraz z rodzicami, niż ja ich. Mama uzasadniła mi to mówiąc, że to kawaler odwiedza pannę, a nie panna kawalera, bo to nie przystoi. Z kolei mój chłopak chętnie gości mnie u siebie, z moich wizyt w jego domu cieszą się też jego rodzice. Ja przyznam, że wolałabym spotykać się częściej u mnie: czuję się w tej sytuacji bardziej komfortowo (pewnie dlatego, że po prostu jestem u siebie), częściowo też zgadzam się z moją mamą. Czy savoir vivre mówi coś na ten temat?

    Pozdrawiam
    Monika

  41. Damian pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    Nurtują mnie dwa problemy. Pierwszy z nich dotyczy zwrotu grzecznościowego pod koniec oficjalnej wiadomości do promotora lub wykładowcy. Czy wypada zakończyć maila zwrotem „Łączę życzenia udanego urlopu”, „Życzę Wesołych Świąt” etc? Czy też należy ograniczyć się do prostego „z poważaniem”, „z wyrazami szacunku”?
    Drugie moje pytanie wiąże się z oficjalnymi pismami/wnioskami kierowanymi do dziekana lub innych organów. Czy w tego rodzaju korespondencji obowiązuje również generalna zasada, że zwrot do adresata, zwrot grzecznościowy i podpis należy napisać odręcznie?

    Łączę wyrazy szacunku,
    Damian

  42. krajski pisze:

    Odpowiem niebawem.

  43. krajski pisze:

    Odpowiem niebawem.

  44. Anna pisze:

    Jeśli znajdzie Pan czas, będę wdzięczna za odpowiedź. Mam jeszcze jedno pytanie. Często spotykam się z taką sytuacją, że np w kawiarni lub niektórych instytucjach podaje się kawę podkładając pod talerzyk od filiżanki papierową serwetkę. Bywa też, że taka serwetka, tylko mniejsza, podkładana jest pod filiżankę (między filiżanką a talerzykiem). Czy tak się powinno robić? Rozumiem, że podczas spotkania np w domu, gdy na ławie mamy niewielką np koronkową serwetę, możemy podłożyć pod filiżanki takie same, tylko mniejsze serwetki. Trudno jednak w sytuacji służbowej (np podczas spotkania biznesowego) rozkładać na ławie/stole koronkowe serwetki. Papierowe jednak wyglądają nieco dziwnie. Z kolei te będące pomiędzy talerzykiem a filiżanką wyglądają mało estetycznie gdy odłożymy na nie łyżeczkę, którą właśnie wyjęliśmy z filiżanki z kawą. Moje pytanie dotyczy sytuacji biznesowych.

  45. Julia pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    Czy mężczyzna, który wybiera się na przyjęcie sylwestrowe/ karnawałowe/ weselne etc. (po godzinie 19.00) może ubrać smoking, jeśli na zaproszeniu nie ma żadnych wytycznych? Załóżmy, że dodatkowo spodziewa się, że większość panów założy garnitury.

    Z poważaniem,
    J.O.

  46. krajski pisze:

    Odpowiem niebawem.

  47. Paulina pisze:

    Witam,
    chciałabym zapytać skąd się wywodzi zwyczaj gdy osoby już wcześniej sobie znane widząc siebie mówią tylko swoje imię bądź imię i nazwisko a druga osoba również odpowiada mu jego imieniem i nazwiskiem.

    Przykład:
    -Panno Katarzyno
    -Panie Krzysztofie

    Bardzo byłabym wdzięczna za udzielenie odpowiedzi gdyż bardzo mnie to ciekawi a w internecie i innych źródłach nie mogę znaleźć odpowiedzi.

  48. Violette pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    Z wielkim zaciekawieniem śledzę pańską stronę internetową i jestem niezmiernie wdzięczna za jej utworzenie. Korzystając z okazji, iż poinformował Pan czytelników o zrozumieniu, gdy pojawia się pytanie dublujące problem już wcześniej poruszany na stronie, chciałabym prosić o radę dotyczącą odpowiedniego stroju. Mianowicie mam ochotę odwiedzić wystawę Rodzina Brueghlów we wrocławskiej Galerii Miejskiej i nie orientuję się, jak powinnam się ubrać na tę okazję.
    Z poważaniem
    Wioleta

  49. krajski pisze:

    Odpowiem za kilka dni.

  50. Kowalski pisze:

    Dzień dobry,

    bardzo proszę aby odniósł się pan do mojego pytania zamieszczonego na forum savoir-vivre odnośnie wchodzenia do restauracji. Link: http://www.savoir-vivre.pl/f8/wejscie-do-restauracji-z-kobieta-1966.html

    Z góry dziękuję
    Kowalski

  51. Julia pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    Zdecydowałam się ponowić pytanie, ponieważ bardzo zależy mi na odpowiedzi.

    Czy mężczyzna, który wybiera się na przyjęcie sylwestrowe/ karnawałowe/ weselne etc. (po godzinie 19.00) może ubrać smoking, jeśli na zaproszeniu nie ma żadnych wytycznych? Załóżmy, że dodatkowo spodziewa się, że większość panów założy garnitury.

    Z poważaniem,
    J.O.

  52. krajski pisze:

    Dzisiaj odpowiem.

  53. Paulina Langiewicz pisze:

    Witam.
    Chciałam zapytać jak powinna zwrócić się kosmetyczka do klientki po zakończeniu zabiegu?
    Jeśli klientka nam dziękuje za wykonany zabieg, herbatę i zapis w kalendarzu na kolejną wyzytę jakich słów użyć?

    Z góry dziękuję.
    Paulina

  54. krajski pisze:

    „To ja dziękuję”.

  55. Violette pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    Co dzień zaglądam na skrzynkę e-mail oczekując na odpowiedź na moje zapytanie z 9 września dotyczące ubioru do muzeum, jednak, jak się domyślam zawieruszyło się gdzieś pomiędzy wakacyjnymi wyjazdami – więc w spokoju oczekuję na odpowiedź.
    W między czasie nasunął mi się kolejny problem, tym razem natury kulinarnej. Mianowicie: jak należy jeść zupę gulaszową podaną w chlebku? Problem ten nurtuje mnie od ostatniej wizyty w Pradze, a polskojęzyczny internet jest w stanie zaledwie doradzić mi, w jaki sposób przygotować takie danie.
    Z pgóry dziękuję
    Wioleta

  56. krajski pisze:

    Szukam już Pani maila. wydawało mi się, ze odpowiedziałem na niego. Jestem otwarty na wszelkie propozycje.

  57. Mokker pisze:

    Szanowny Panie,
    Jak powinna się zachować kulturalna osoba w opisanej poniżej sytuacji. Spotykam się regularnie, z przyczyn wyłącznie zawodowych, z dwoma osobami, w różnych lokalach gastronomicznych w całym kraju (zazwyczaj w restauracjach). Obie z tych osób z zasady, co zresztą przyznały na początku naszych relacji zawodowych, nigdy nie zostawiają napiwków. Rachunek bierzemy zawsze wspólny i między sobą się rozliczamy. Czy ja, jako osoba, która zostawia napiwki według etykiety, czyli 15% do 100 zł i 10% powyżej 100 zł, powinienem się dostosować się do nich i nie zostawiać napiwku, czy zostawiać napiwek „za nich” a według swoich zasad. Czy też powinienem prosić o oddzielny rachunek (co jest oczywiście możliwe w większości lokali), co jednak wygląda nieco dziwnie? Jak Pan uważa? I pytanie ogólniejsze: czy osobie starającej się zachować zasady savoir vivre oraz etykiety wypada zwrócić uwagę innym osobom będącym w jej towarzystwie, które takich zasad nie przestrzegają?
    Dziękuję i pozdrawiam.
    Mokker

  58. krajski pisze:

    Uwagi nie zwracamy. Napiwek możemy dawać, po prostu, za swoją część. Możemy prosić o oddzielny rachunek. Nie jest to dziwne, bo wiele osób takie rachunki księguje jako koszty prowadzenia działalności gospodarczej.

  59. Elwira Solska pisze:

    Szanowny Panie,

    Chciałam nawiązać do wypowiedzi dotyczącej zostawiania napiwków za kogoś innego. Podobnie jak Pan Mokker znam przynajmniej kilka osób, które są kulturalne i starają się żyć zgodnie z kodeksem savoir vivre. W sprawie napiwków jednak część z nich jest nieugięta, to znaczy, z zasady ich nie zostawia a jedynie w wyjątkowych okolicznościch, np. na spotkaniu biznesowym lub gdy rzeczywiście obsługa jest znakomita, co zresztą nie zdarza się często.

    Wiem, że internet nie jest dobrym źródłem wiedzy w wielu sprawach, ale z ciekawości przeglądam różne strony oraz fora dyskusyjne poświęcone etykiecie oraz zasadom savoir vivre. Dyskusje na temat napiwków pojawiają się bardzo często. Część osób zwraca uwagę na rozmaite fakty, np.
    – w wielu krajach Azji nie ma w ogóle praktyki zostawiania napiwków,
    – jakość usług kelnerskich jest w Polsce dramatycznie niska, więc czemu nagradzać bylejakość,
    – czasy się zmieniły („sproletaryzowały” – jakby to Pan napisał) i dobrych lokali nie ma zbyt wiele a pozostałe są odwiedzane przez masowego konsumenta, dawne dobre zwyczaje nie przystają zatem do dzisiejszego „super ekspresowego” społeczeństwa itp.

    Piszę o tym wszystkim, aby zapytać Pana, czy mimo wszystko nie uważa Pan, że osoba chcąca uchodzić za kulturalną, może nie zostawiać napiwków „z zasady” wszędzie, tylko tam, gdzie zasady savoir vivre są respektowane, np. w lokalach z naprawdę profesjonalną obsługą kelnerską, natomiast nie ma sensu zostawiać ich w przeciętnych lokalach, gdzie się jest gościem niejako z przypadku (i więcej się tam nie wróci)? Proszę wybaczyć, że wracam do tematu napiwków, ale wydaje mi się, że ten (wbrew pozorom drobny) element savoir vivre naprawdę się zmienia.

    Załączam wyrazy szacunku,
    Elwira Solska

  60. krajski pisze:

    Zareaguję niebawem.

  61. Julia pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    Proszę o wskazówkę w następującej kwestii. Wyobraźmy sobie stół w kształcie prostokąta. Wzdłuż dłuższego boku można usadzić co najmniej 15 osób, wzdłuż krótkiego tylko jedną. Na przyjęciu ślubnym będzie 30 osób. Czy rozmieszczenie gości powinno być 2 x 15 czy też może 2 x 14 + 2 x 1 ?

    Z poważaniem,
    J.O.

  62. krajski pisze:

    Jutro odpowiem.

  63. Mokker pisze:

    Zgadzam się z tym, co napisała Pani Elwira. Również spotkałem się wielokrotnie z takim podejściem. Bardzo jestem ciekaw rozwinięcia tematu napiwków (w dzisiejszych czasach) przez Pana Doktora. Może jako ciekawostkę napiszę jeszcze, że miałem okazję rozmawiać z wieloma osobami, które w wieku studenckim pracowały w gastronomii, jako nieprofesjonalni kelnerzy i wielu z nich twierdziło, że np. ludzie naprawdę majętni oraz reprezentujący, tzw. klasę wyższą, wcale nie zostawiali dużych napiwków, ani nie robili tego z zasady… Wszystko wskazuje na to, że czasu automatyzmu w zostawianiu gratyfikacji pieniężnych w restauracjach jednak przeminęły. Z poważaniem. M.

  64. Elwira Solska pisze:

    Nieśmiało przypominam się ze swoim pytaniem a raczej prośbą o szerszy wpis dotyczący kwestii napiwków w dzisiejszych czasach. Z tego co widzę, tutaj na Pańskim blogu jest również parę osób zainteresowanych tą tematyką.

    Pozdrawiam serdecznie.

    Elwira Solska

  65. Zbigniew Kowal pisze:

    Bardzo proszę aby odniósł się Pan w komentarzu do Pańskiego komentarza pod artykułem https://krajski.wordpress.com/2011/02/22/para-wchodzi-do-restauracji-%E2%80%93-dopowiedzenie/ Pisał Pan, że kobieta przechodzi przez drzwi restauracji jako pierwsza tylko wtedy, gdy otwierają się na zewnątrz. Myślałem, że do restauracji mężczyzna zawsze wchodzi pierwszy ze względu na bezpieczęństwo kobiety. Najczęściej takie informacje można znaleźć w internecie.

    Z góry dziękuję.

  66. Bernd pisze:

    Wynajmuje pokoj w domu w ktorym mieszka jeszcze jedynie gospodarz. Co piatek organizuje on w pomieszczeniu, ktore jest pokojem goscinnym polaczonym z kuchnia spotkanie z rodzina. Zastanawiam sie, czy wypada mi wtedy zejsc do kuchni np. zeby zrobic sobie kolacje lub wziac z lodowki piwo. Lub odwrotnie, byc moze powinienem specjalnie zejsc zaparzyc sobie herbate tylko po to, zeby sie ze wszystkimi przywitac. Prosze o porade.

    Z gory dziekuje.

  67. Szanowny Panie Doktorze,
    mam problem odnośnie zachowania się przy stole.
    Co robić gdy wyczuwam potrzebę odbicia (pot. beknięcia): jak to zamaskować, lub jak się zachować gdy się to wydarzy?
    Proszę o poradę.

    Dziękuję i serdecznie pozdrawiam,
    Zygmunt Gałkowski.

  68. Alina pisze:

    Mam pytanie dotyczące przepuszczania przez drzwi. Sytuacja wygląda następująco: młoda dziewczyna (19 lat) przychodzi na rozmowę z zakonikiem (ok. 45 lat). Spotykają się na terenie klasztoru. Kto kogo powinien przypuszczać? Czy dziewczyna uznając wyższą rangę duchownego i fakt, że jest od niej znacznie starszy powinna go przepuścić, czy może jednak kapłan jako gospodarz domu i mężczyzna? Sytuacja może stać się niezręczna, gdy obie osoby będą się wzajemnie przypuszczać. Jak należy zachować się w takiej sytuacji?
    Z góry dziękuję za odpowiedź

  69. Violetta Nutecka pisze:

    Panie Doktorze bardzo proszę o radę – pomoc w możliwie szybkim terminie. Zupełnie niespodziewanie zostałam zaproszona na ważne wydarzenie (dzień narodowy) do ambasady pewnego kraju w Polsce jako osoba towarzysząca. Nigdy wcześniej nie byłam na tego typu wydarzeniu. Wiem, że zalecany jest strój wieczorowy. Mój partner idzie w ciemnym garniturze. Powiedział mi tylko, że mam się ubrać przyzwoicie i skromnie. Mam 20 lat, jestem wysoką brunetką. Jak powinnam się ubrać? Co powinnam założyć? Jakiego typu sukienkę, buty, rajstopy, jakie okrycie wierzchnie, co na ramiona? Bardzo proszę o pomoc. Z góry dziękuję.

  70. Violetta Nutecka pisze:

    Nieśmiało przypominam się i uprzejmie proszę o radę… Viola

  71. Kamila pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    Zwracam się z uprzejmą prośbą o pomoc w wybrnięciu z niezręcznej sytuacji.W trakcie spotkania towarzyskiego ze znajomymi jedna z par omyłkowo zrozumiała, że tak jak pozostali uczestnicy spotkania jest zaproszona na moje przyjęcie weselne.
    Nie wiedziałam jak elegancko wyprowadzić ich z błędu i niestety nie wyjaśniłam sytuacji.
    Nie chcę zapraszać na wesele wspomnianej pary ale nie wiem czy w tej sytuacji nie jestem do tego zmuszona.Czas ucieka a ja nie wiem jak postąpić.
    Bardzo proszę o pomoc.

  72. astro pisze:

    Witam, mam pytanie odnośnie wesela, czy wypada według zasad Savoir-vivre
    przyjść na wesele i zabrać ze sobą osobę towarzyszącą dziewczynę
    lat 17, czy należy jednak zabierać tylko osoby pełnoletnie ?

  73. Paweł pisze:

    Witam,chciałbym wiedzieć czy kapelusz może mieć widoczne zewnętrzne ślady użytkowania czy powinien być w stanie idealnym.
    Z góry dziękuję za odpowiedz.

  74. Nataly pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    Nurtuje mnie następująca sytuacja: mam 24 lata i 60-letniego ojca, który jest zdrowym mężczyzną. Ostatnio na zakupach zwrócił mi uwagę, iż to ja powinnam nosić nasze wspólne zakupy, ponieważ jestem jego córką i jest między nami znaczna różnica wieku. Nie ukrywam jednak, że czuję pewien niesmak po tym pouczeniu. Mam wątpliwości czy rzeczywiście ja- kobieta powinnam nosić koszyk z ciężkimi zakupami w towarzystwie swojego ojca. Bardzo proszę o odpowiedź.

  75. Silacz pisze:

    Czy bycie kulturysta w srodowisku naukowym moze zostac odebrane negatywnie?

  76. Dociekliwy. pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    pragnę przede wszystkim wyrazić wdzięczność za prowadzenie tak ciekawego i potrzebnego w dzisiejszym świecie nieporządku bloga.

    Otóż od niezmiernie długiego czasu nurtuje mnie kilka drobiazgów związanych z hasłem: „Gość w dom”. Pozwolę sobie sformułować je w postaci punktowych zapytań:
    1. W jaki sposób zrobić gościom, którzy nocują w moim domu, pobudkę? Czy istnieją jakieś żelazne zasady, których złamać w tym momencie po prostu nie można?
    2. Czy przyprawy – jak sól, keczup, musztarda – podczas śniadania powinien/powinna podawać gospodarz/gospodyni domu, czy może np. partner kobiety, która akurat oporządza swoją kromkę? A co w sytuacji, kiedy partner ma bliżej niż gospodarz do pojemniczka z przyprawą? Czy istnieje tutaj jakaś gradacja?
    3. Nie po raz pierwszy zapewne wywołam temat estymy wobec osoby, której podajemy np. talerz z ziemniakami czy rzeczony keczup. Czy – nawet jeśli brak miejsca uniemożliwia mi naturalne zwrócenie się w kierunku gościa (np. cassus przepierzenia lub zestawionych stołów) – powinienem próbować wychylić się w jego kierunku, służąc pomocą i przytrzymując talerz lub słoiczek? Czy nie będzie to afront, jeśli wstanę, aby podać naczynie osobie siedzącej nieco dalej ode mnie (nadal występuję tu jako gospodarz)?

    Łączę pozdrowienia!

  77. Paweł Głowacki pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    myślę, że ciekawa jest znana powszechnie zasada, że dżentelmen nie pije przed dwunastą. Zastanawia mnie po pierwsze jej geneza – nie wiem czy nie zapoczątkował jej film Kariera Nikosia Dyzmy z 2012 roku (https://www.youtube.com/watch?v=YA6EmqljbWk) i – przede wszystkim – słuszność tej zasady w świetle filozofii savoir vivre. Zauważyłem, że zasada ta jest bardzo popularna w społeczeństwie. Zdarza się nawet, że wyjątkowo wulgarne osoby, których główną rozrywką jest upijanie się weekendami do nieprzytomności, a śniadanie składa się z papierosa i kawy z automatu hołdują zasadzie „nie piję przed południem”. Podobny przykład znalazłem w internecie: http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-student-to-dzentelmen-przed-poludniem-nie-pije-i-je-niewiele,nId,181178
    A podobno – jak wyczytałem na Pańskim blogu – szampan najlepiej smakuje o 8.00 rano.
    Śniadaniu z piwem Hefe-Weizen w bawarskim stylu również niczego bym nie zarzucił.
    Wino przed południem pewnie również znalazłoby dla siebie miejsce. Aż chce się zacytować czeski film Tomasa Bariny pt. Młode wino(Bobule), w jednej scenie odpowiedź na pytanie, po czym poznać odpowiednią kobietę brzmi „Zdrową kobietę poznać po tym, że pije wino do śniadania”.
    Miałem również przyjemność brać udział w dość ekskluzywnym kursie sensorycznym z degustacji i kultury picia piwa – rozpoczął się on o godzinie 11 przed południem.

    Jak więc to jest? Nie widzę związku tej zasady z klasą, szlachetnością, etykietą. A może się mylę i moje poglądy są niezgodne z savoir vivre? Tak czy inaczej byłbym wdzięczny, gdyby zechciał Pan rozwiać moje wątpliwości i wyrazić swoją opinię.

  78. Logan pisze:

    Witam!

    Chciałbym się zapytać Pana o jedną rzecz.
    Dosyć często widzę pewną tendencję u niektórych ludzi, którzy to kategoryzują innych ludzi.
    Jeśli jest to uzasadnione, na przykład hierarchią w pracy czy w szkole, to jestem w stanie to zrozumieć. Ale kompletnie nie pojmuję pobudek ideologicznych.
    Zauważyłem, że takimi pobudkami kierują się przykładowo ludzie ‚wyższych lotów’, wierzący Chrześcijanie lub Muzułmanie. W grę wchodzą jakieś restrykcje moralne czy etyczne spowodowane otoczeniem. I według mnie jest to złe, ograniczające.

    Jaki stanowisko przyjmuje Pan w tej sprawie? Czy jest to dobre, czy złe?

  79. Wojtek pisze:

    Nie jestem ekspertem, ani adresatem pytania, ale intuicję mam taką, że opisana zasada jest typowo plebejska. Związana jest z „kulturą picia” która uniemożliwia dalszą pracę (prowadzenie pojazdów/maszyn itd). Kojarzy mi się z próbami zaprowadzenia elementarnych porządków wśród PRL-owskich budowlańców.

  80. Prośba do Pana Logana: proszę podać przykłady.

  81. Logan pisze:

    Podam kilka ogólnych przykładów.

    Pierwszym z nich będzie Pański wpis zatytułowany „Nie dajmy się sproletaryzować”. Jeśli dobrze rozumiem, to Pan w wpisie tym dzieli ludzi na tych z wyższych sfer i na tych, którzy mogą „brudzić” sobie ręce codziennymi czynnościami jak sprzątanie, gotowanie, pranie.

    Drugim z przykładów będzie sytuacja o podłożu religijnym. Jest to bardzo delikatny temat. Zostałem ochrzczony w Kościele rzymskokatolickim. Mimo to nie kieruję się tą ideologią. Nie oznacza to, że całkowicie odrzucam Boga, który w różnych kulturach ma wiele wcieleń. Lubię słuchać kogoś, kto na przykład jest Protestantem, bo mogę dowiedzieć się, jak ten człowiek pojmuje Stwórcę. Na przykład mój kolega z klasy i moja babcia irytują się, jeżeli ktoś zechce z nimi porozmawiać o religii. Denerwuje mnie także to, że ktoś potrafi wierzącego wyśmiać.

    Trzecim z listy będzie kwestia ubioru, wyglądu, upodobań i zachowania. Czasami zdarza się, że ktoś kto ma okropnie wyglądającą twarz, jest otyły, lub ubiera się jak pewni ludzie spod monopolowego jest odrzucany na margines. Kilka razy spotkałem się z sytuacją, że ktoś (zamiast po prostu spytać się o to, co jest grane) po prostu woli wiedzieć lepiej. I jeżeli inne osoby robią inaczej niż masa ludzi, to są odrzucani. Wkurza mnie to, bo przecież jedna cecha generalnie nie świadczy o drugiej.

    Zdarzyło się raz, że z osobą A miałem kontakt przez pewien czas. Poznaliśmy się podczas wakacyjnej pracy. Osobą A była pewna dziewczyna, która chyba wymagała ode mnie, że domyślę się pewnej rzeczy. Niestety, ja jako ścisły i prostu umysł, nie zrobiłem tego. Efekt? Zerwanie kontaktu. Przez? Niedomówienia.

    Czy te przykłady są wystarczające?

  82. Logan pisze:

    Ups. Chyba popełniłem małą gafę.

    W drugim akapicie chodziło o unikanie wierzących A przez wierzących B. I denerwuje mnie to, że ktoś potrafi wierzącego wyśmiać, ale narzucając mu swoje zdanie, lub w ogóle nie podając jakichkolwiek swoich racji.

    W akapicie czwartym popełniłem literówkę. Miało być „prosty umysł”, a nie „prostu umysł”.

  83. Nadal jednak nie rozumiem problemu: co to znaczy unikanie? Mógłby Pan tu coś dopowiedzieć?

  84. Teraz już rozumiem. Niedługo odpowiem.

  85. Jakub pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    czy w przypadku uroczystości rodzinnej (np. uroczystość komunijna) nietaktem jest wręczyć zaproszenia ślubne? Czy też widząc opuszczających gości można wręczyć dyskretnie zaproszenia?

    Pozdrawiam
    Jakub

  86. LeszekNs pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    Od dwóch kolegów (porównywalna bliskość więzi) otrzymałem zaproszenia na śluby i wesela. Niestety, obie uroczystości odbywają się tego samego dnia, o tej samej godzinie, lecz w oddalonych (30 km) od siebie miejscowościach. Zobowiązałem się, że na ślubie i weselu będę u państwa młodych, którzy powiadomili mnie ustnie i pisemnie pierwsi. Natomiast u drugiego zadeklarowałem swą obecność na poprawinach.
    Jednak kiedy najlepiej złożyć życzenia i przekazać prezent państwu młodym, z którymi będę widział się dopiero na poprawinach?

  87. Magda pisze:

    Witam serdecznie,

    chciałabym zapytać o 2 kwestie:
    1. Czy w restauracjach można próbować dań z cudzego talerza? Wychodząc z chłopakiem, bardzo często zamawiamy inne potrawy, ale chcielibyśmy spróbować to co zamówiła druga osoba.

    2. Czy wymienianie się talerzami jest kulturalne?
    Wyobraźmy sobie taką sytuację, że po przyniesieniu dań przez kelnera, bardziej nam odpowiada danie drugiej osoby, czy wymienienie się talerzami jest kulturalne?
    A co w sytuacji, kiedy w trakcie jedzenia chcemy się wymienić talerzami? Czyli zjem pól jednego dania, a następnie wymienię się z chłopakiem i zjem drugą część jego dania.

  88. Paweł pisze:

    Pozwolę sobie na nieśmiałe przypomnienie o moim pytaniu kilka komentarzy wyżej (z 10 kwietnia), na wypadek gdyby gdzieś zaginął w gąszczu tekstu.

  89. Albien pisze:

    Mam nietypowe pytanie… Czy ogrodzenie swojego domu jednorodzinnego stosunkowo wysokim murem (3 m.) ze wszystkich stron, aby chronić swoją prywatność, aby sąsiadom i osobom postronnym ograniczyć do minimum możliwość zaglądania na nasz teren, jest zgodne z zasadami dobrego wychowania? Moi znajomi mają na ten temat skrajnie odmienne opinie, chciałbym poznać zdanie Pana Doktora.

  90. Mikolaj K. pisze:

    Szanowny Panie Krajski,

    chcialbym zapytac o sposob zachowania sie w srodkach komunikacji publicznej,aczkolwiek przy jakiejs okazji poruszyl juz Pan te tematy. Ciekaw jestem jednak Pana opinii w kwestii innych zaobserwowanych przeze mnie zachowan:
    1.Niedawno podrozowalem pociagiem siedzac w pietrowym wagonie bez przedzialow. Nieopodal mnie siedzieli mlodzi ludzie (czterech mezczyzn i jedna kobieta),ktorzy zachowywali sie pod wzgledem wyslawiania nienagannie i wcale tez nie byli glosni.Problem polegal jednak na tym,iz pod wplywem luznej atmosfery jaka im sie udzielila,jeden z mezczyzn powtarzal co kilka minut dla zartu specjalnie modulowanym tonem jedno slowo,co oczywiscie reszta przyjmowala z duzym rozbawieniem. Dla mnie stawalo sie to juz jednak nudne i przede wszystkim irytujace. Jak powninienem zareagowac w takiej sytuacji? Czy wolno mi zwrocic komus takiemu uwage,ze juz przesadza i poprosic go aby przestal czy tez warto w miare mozliwosci zmienic wtedy po prostu miejsce,choc to przeze mnie pierwotnie zajete akurat bardzo mi odpowiada i niespecjalnie mam ochote na przesiadanie sie?
    2.Przed dwoma laty jechalem wraz z mama autobusem komunikacji miejskiej,w ktorym znajdowaly sie miejsca dla pasazerow po dwa obok siebie w kierunku jazdy oraz cztery w formie dwoch zwroconych wzajemnie do siebie (pasazer siedzacy plecami w kierunku jazdy ma w ten sposob przed soba pasazera siedzacego twarza do tejze).Widzac,ze w jednym z takich siedzi jedynie samotny mezczyzna,postanowilismy naprzeciw niego usiasc.Siedzacy pan zwrocil nam jednak uwage,iz miejsca te sa zajete,gdyz siedza na nich zona i dziecko.Istotnie,mezczyzna ten byl z rodzina,aczkolwiek kobieta z dzieckiem znajdowala sie wowczas na srodku autobusu w celu przegladania planu miasta z naniesionymi nan przystankami.Czy mielismy w takiej sytuacji prawo odmowic i najzwyczajniej te miejsca zajac,szczegolnie gdy byly one puste i nic nie przemawialo za tym,ze juz sa zajete? Pragne zauwazyc,ze w regulaminie przewozowym wyraznie jest zaznaczone,iz pasazer nie ma prawa zajmowac miejsca siedzacego tylko w sytuacji,gdy jest ono wlasnie juz w wyrazny i widoczny sposob zajete przez innego pasazera.Moim osobistym zdaniem w komunikacji miejskiej nie obowiazuje takze rezerwacja miejsc,totez upomnienie ze strony wspomnianego mezczyzny nie wydaje mi sie sluszne.

    Pozdrawiam serdecznie!

  91. Gerard pisze:

    Co sądzi Pan o spożywaniu napoju z termosu w przestrzeni publicznej (powiedzmy podczas podróży pociągiem)? Czy jest to dopuszczalne z punktu widzenia savoir vivre’u?

  92. Tak., choć Włosi by się z tym nie zgodzili. Ono twierdzą, ze jemy i pijemy tylko w wagonie restauracyjnym. Jednak to inne warunku i dochody. Oczywiście ideał.

  93. Paweł pisze:

    Panie Doktorze.

    Często zdarza się, że jeżdżę autobusami linii miejskiej. I moja Mama często wraca autobusami z pracy. Zastanawiają mnie trzy sytuacje. Kogo komu najpierw przedstawić w momencie, gdy:

    1. Wsiądę do autobusu i w pobliżu będzie moja Mama i polonistka, z którą mam zajęcia?

    2. Wsiądę z dowolnym kolegą?

    3. Wsiądę z bliską przyjaciółką?

  94. Paweł pisze:

    Panie Doktorze.

    Co Pan sądzi o takim ubiorze, jak ten poniżej?
    1. Czarne: buty sportowe, spodnie bojówki i t-shirt?
    2. Czarne: spodnie sztruksowe, buty sportowe i biała koszula z długim rękawem?

  95. Jest to ubiór, który może być wykorzystany podczas nieformalnych, nieoficjalnych spotkań w gronie rodziny lub najbliższych przyjaciół.

  96. Karol pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    moje pytanie dotyczy potraw spożywanych zazwyczaj podczas spotkań z przedstawicielami innych krajów (na przykład Japonii). Jak należy (według protokołu dyplomatycznego lub literatury) jeść sushi? Prawdę powiedziawszy pytanie o sushi jest wstępem, najbardziej interesuje mnie czy istnieje literatura lub zalecenia odnośnie spożywania homara – w szczególności czy (i w których momentach) wolno używać rąk do dotykania samej potrawy.

    Z poważaniem,
    Czytelnik

  97. Anna pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    dziś przypadkowo usłyszałam od kolegi zdanie, w którym mówił o nieco prostackim, nieodpowiednim zachowaniu i za przykład podał siadanie w garniturze przy stole. Nigdy coś takiego mnie nie zastanawiało. Czy rzeczywiście jest jakaś zasada, norma, która mówi o tym, że siedzenie w garniturze czy też marynarce przy stole jest czymś nie na miejscu. Bardzo zależy mi na odpowiedzi.

    Z poważaniem,

    Anna

  98. Wręcz przeciwnie. przy stole powinno się siedzieć w garniturze. Mowa oczywiście o sytuacjach uroczystych, oficjalnych i takich, w których chcemy innym okazać szczególny szacunek (np. swoim gościom)

  99. Michał Stanisław pisze:

    Szanowny Panie,
    Kieruję pytanie jaki zwrot najlepiej zastosować w liście prywatnym do dalekiej krewnej z pokolenia moich rodziców, którą widziałem ostatnio pewnie 20 lat temu. „Droga Pani” wydaje się zbyt oficjalne, „Droga Ciociu” zbyt wymuszone, „Droga Krewno” – całkiem sztuczne…

  100. Elegancki uczeń szkoły średniej pisze:

    Witam, mam drobne pytanie związane z ubiorem. Czy wypada nosić czarną koszulę w połączeniu z czarnym krawatem i czarnym garniturem? Oczywiście ze starannie dobranymi odcieniami czerni, aby żadna cześć nie była jaśniejsza od innej.
    Z góry dziękuję za odpowiedź,
    Pozdrawiam

  101. Paweł pisze:

    Co Pan sądzi o nagraniu z linku poniżej? Jak to wygląda z punktu SV? Słuszne, czy nie?

  102. flo pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    To mój pierwszy wpis tutaj, zatem przede wszystkim chciałam serdecznie podziękować za wszystkie Pana porady i uwagi, cały blog jest nieocenioną skarbnicą wiedzy.

    Moje pytanie (zapewne wyda się trywialne, ale bardzo proszę o odpowiedź, gdyż nurtuje mnie to od dłuższego czasu) dotyczy zasad związanych z powitaniem: Jak należy się zachować, kiedy, będąc „na mieście” (kino/teatr/filharmonia) z kimś znajomym (przyjaciółką/przyjacielem), spotkam przypadkiem któregoś ze swoich (mniej lub bardziej zaprzyjaźnionych) wykładowców, bezpośrednio wpadając na tę osobę. Wydaje mi się, że w takim wypadku powinnam jednak na chwilę przystanąć, nawiązać krótką rozmowę i przedstawić napotkanemu doktorowi/profesorowi swojego towarzysza, czy tak? A może nie powinnam zawracać głowy wykładowcy i po krótkim „Dzień dobry/”Dobry wieczór”, uciec? 😀

    Będę wdzięczna za odpowiedź.

    Z szacunkiem,

    Izabella

  103. Niesłuszne. Dzieci małpujące dorosłych i uczone taniej wulgarności (ruchy dziewczynki i gesty chłopa po 30 sekundzie).

    Z punktu widzenia savoir vivre było to niesmaczne.

  104. Paweł pisze:

    Dziękuję za odpowiedź.

    Czy do spodni innych, niż garniturowe, wypada założyć tzw śniegowce?
    Czy na studniówkę uczniowi wypada iść samemu?

  105. Adam pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    czy wypada do prezentu dołączyć paragon. Żeby np. ta osoba mogła zwrócić lub zareklamować w razie potrzeby. To jest na pewno temat rzeka, bo w przypadku biżuterii cenę się wycina(robią to nawet sprzedawcy). A jak w przypadku książki czy płyty gdzie cena jest już na opakowaniu. Może mógłby Pan coś w tym temacie „naskrobać”. Będę wdzięczny.

    z poważaniem
    Adam

  106. Buty i tak trzeba zmienić po wejściu do budynku (do mieszkania, teatru).

    Na studniówkę możemy iść sami, chyba, że jej organizatorzy zaznaczyli wyraźnie, ze przychodzimy tylko w parach.

  107. Paweł pisze:

    Święta, święta i po świętach. Przez ten czas nazbierało się kilka pytań.

    1. Siedzimy przy stole. Jest potrawa X w półmisku, którą nie możemy bezpośrednio nałożyć sobie na talerz. Czy w tym celu powinniśmy:
    – podejść, zabrać półmisek, nałożyć i odnieść?
    – poprosić o podanie przez osobę, która ma bliżej?
    – podejść z talerzem i nałożyć?
    Jak powinniśmy się zachować w gronie obcych nam osób?

    2. Jeśli zdarzyłoby się, że dostaliśmy pod choinkę drogie rękawiczki (i paragon) i zamieniliśmy na inny rozmiar, to czy czy wówczas osoba, która nam je sprezentowała, powinna o tym wiedzieć?

    3. Co SV mówi o osobie A która mówi o sprawach przykrych (choroby, lekarze) w Święta?
    Jak powinniśmy patrzeć na osobę B, która ucisza osobę A i jednocześnie idzie do drugiego pokoju, by na chwilę odpocząć?

  108. Panu Pawłowi: odpowiem niebawem.

  109. Paweł pisze:

    Przeglądając Pana relacje z wyjazdu do Włoch (wpisy są z września 2014 roku) trafiłem na to zdjęcie:

    Zdjęcie pochodzi z tego wpisu:

    Jak żyje arystokracja


    Czy różowe skarpety pasują do ciemnego garnitury?
    Czy w zamierzeniu było, żeby skarpety miały kolorystycznie pasować do poszetki widocznej na innym zdjęciu?
    Co Pan o tym sądzi?

  110. To były fioletowe skarpety dobrane do poszeki.

  111. Sandra Kowalska pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    za kilka miesięcy planuję ślub i wesele. Rozmawiałam już z najbliższą rodziną i wstępnie ich poinformowałam o terminie i o tym, że są zaproszeni. Jeden z kuzynów (23 lata) powiedział, że nie przyjdzie – nie ma żadnych przeszkód żeby się nie zjawił, wygląda na to, że po prostu „nie chce” mu się. Podobnie zrobił z zaproszeniem od innych krewnych.

    Jak w takiej sytuacji się zachować (w tej chwili i w przyszłości, jeśli będzie chciał np. nas zaprosić na ślub)? Jest mi przykro, zwłaszcza że jeśli potrzebuje (spotkania ze znajomymi, różnie sprawy), bez problemu przyjeżdża do mojego miasta. Jego rodzice zachęcali go do przyjścia, ale niezbyt mocno się przejmują powodami jego prawdopodobnej nieobecności.

    Z wyrazami szacunku,
    Sandra

  112. Agnieszka pisze:

    Dzien dobry! Dosc nietypowe mam pyt.jest zwyczaj calowania obraczki ,,slubnej,, siostr zakonnych po zlozeniu slubow, czy taktowne bedzie wykonanie takiego gestu w przypadku pary mlodej ?

  113. Takiego obyczaju nie ma. Tamten dotyczy przecież zaślubin z Chrystusem.

  114. Daniel pisze:

    Dzień dobry Panie Doktorze!
    Pragnę się odnieść do pana artykułu nt: bicia dzieci z Naszego Dziennika. Pragnę zauważyć że sprawa budzi ogromne kontrowersje wewnątrz samego kościoła zarówno wśród wiernych jak i duchownych. Ostatnio popularne są poradniki typu ,, jak katować dziecko”. Piszą je pseudokatolicy, co oczy mają jak wytrawni wróżbici czy magowie. Oczy rzeczywiście pełne miłości, którym bynajmniej wielu by nie zaufało i mieliby rację. Autorów i tytułów nie podam by oszczędzić reklamy. Swoją drogą mają szczęście, że nie trafili do pudła. Albowiem koledzy z celi słuchając ich wywodów na ten temat mówiąc wprost, wetknęli by ich głowy w muszlę klozetową i spuścili wodę. Z drugiej jednak strony może nie warto ich w ogóle karać. Są to dzieci boże specjalnej troski. Dzieci, które potrzebują bożej miłości. Miłości której nie odczuły, której nie doświadczyły. A dzieci można dobrze wychować bez użycia rózgi i znam nawet liczne przykłady. Trzeba tylko chcieć. Dziwi mnie natomiast, dlaczego pan osoba tak wysoko wykształcona popiera poglądy młodych dewotów i fanatyków religijnych ze środowisk katolickich. Piszę młodych bo są oni jeszcze gorsi niż ci starzy. Fanatyzm religijny jest przyczyną wojen. Nie na tym religijność polega. Wielu duchownych kwituje bicie dzieci stwierdzeniem ,, głupota ludzka nie zna granic”. Nie trzeba być masonem czy lewakiem by widzieć i wiedzieć co jest dobre a co złe. By pewne rzeczy przerażały a nawet odrzucały. W końcu 27 cywilizowanych państw globu wprowadziło zakaz bicia dzieci. Skoro tak się stało to chyba o czymś świadczy.

    Serdecznie pozdrawiam
    Daniel

  115. Fakt, ze wielki katolicki profesor o. jace Woroniecki, mistrz dla kard. Karola Wojtyły, zalecał stosowanie akr fizycznych dla dzieci też o czymś świadczy.

  116. Janusz Wiadomy pisze:

    Szanowny Panie,
    Byłem dzisiaj z żoną w bardzo ekskluzywnej restauracji (jednej z najlepszych w kraju, według wszelkich liczących się źródeł). Dania doskonałe, serwowane właściwie, w odpowiednich ilościach (małe porcje, aby można było spróbować rozmaitych specjałów) i podawane we właściwej kolejności. Kelnerzy „niewidzialni”, jednak zawsze czujni na przywołujący wzrok gości, poza tym profesjonalni (doskonale znali się na winach, potrafili rzetelnie wypowiadać się na temat serwowanych potraw itp.). Prawie wszystko naprawdę na najwyższym poziomie.
    Zaobserwowałem jednak parę rzeczy, które mnie zastanowiły i o które w związku z tym chciałbym zapytać, prosząc Pana o komentarz. Wyliczę je w punktach:
    1. Na naszym stole stała mini-świeczka w bardzo eleganckiej oprawie, nie została jednak zapalona. Czy to jest właściwe? Czy świeczka zawsze powinna być zapalona, czy może pełnić funkcję dekoracyjną?
    2. Kelnerzy kilkakrotnie serwując nam kolejne dania (np. przystawki ciepłe i zimne) życzyli nam „smacznego”, czy to jest właściwe?
    3. Na początku, gdy główny kelner – somelier podszedł do nas i podał wino, na które się zdecydowaliśmy, powiedział do mnie „proszę spróbować czy Panu odpowiada, czy szukamy czegoś innego”, jakby zakładał, że nie wiem, iż na początku kelner nalewa trochę wina, gość degustuje i albo akceptuje albo oczekuje dalszych propozycji. Czy taka postawa kelnera była właściwa? Z jednej strony, być może, chciał być wielkoduszny i nie sprawić mi kłopotu (gdybym w razie nie znał tej zasady), ale z drugiej, czy powinien zakładać, że tej zasady nie znam?
    4. A teraz być może moje gafy. Za niemal każdym razem, gdy kelnerzy nam coś podawali, dziękowałem skinieniem głowy, ale dwa – trzy razy wyrwało mi się słowo „dziękuję” – a tak chyba być nie powinno? Czy kelnerom dziękujemy zawsze tylko skinieniem głowy, czy też werbalne podziękowanie jest dopuszczalne?
    5. Gdy główny kelner podał nam danie główne, znakomite faktycznie, odpowiedział na moje pytanie o sposób jego przygotowania, zaznaczając, że jest z dość egzotycznego kraju. Zaskoczyło mnie to i wspomniałem, że w tym kraju (z punktu widzenia Polski naprawdę egzotycznym) spędziłem parę tygodni w dawnych czasach. Czy moja uwaga na ten temat nie była pogwałceniem zasady, że z kelnerami się nie rozmawia?
    6. Sprawa ostatnia – ceny. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że za jakość się płaci. Wiadomo, że każdy chodzi raczej do lokali, na które go stać. Jednak ceny w tym lokalu wydały mi się naprawdę wysokie (4 daniowy obiad – po 2 przystawki ciepłe i zimne, danie główne, deser, napoje, butelka wina i digestif – około 900 zł), tym bardziej, że bardzo zbliżony posiłek spożywałem w Berlinie za cenę około 30% mniejszą. Czy Pańskim zdaniem jest to cena wygórowana i czy właściwe jest ze strony restauratorów krajowych ustalanie tak wysokich cen? Proszę mnie dobrze zrozumieć, nie skarżę się, stać mnie na to, po prostu dopytuję w kontekście ogólnym.
    Bardzo przepraszam jeśli problemy, które zgłaszam są błahe i banalne, ale jest Pan dla mnie autorytetem z dziedziny etykiety i sv, tak naprawdę to dzięki Panu odkryłem ten „świat szlechetności” i staram się przykładać wagę nawet do drobiazgów.
    Z poważaniem,
    Janusz

  117. Anna pisze:

    Szanowny Panie Doktorze

    Zwracam się do Pana z prośbą o udzielenie odpowiedzi na następujące pytanie: czy mężczyzna może podarować kobiecie perły? Znane są przesądy mówiące o tym, iż perły symbolizują łzy, nieszczęście, ból, a nawet zwiastują śmierć osoby nimi obdarowanej.

    Z wyrazami szacunku,
    Anna

  118. Ja podarowałem żonie wile pereł: białe, czarne, różowe.

  119. The-D pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    widzę, że poruszony przeze mnie temat zdejmowania butów okresowo powraca, za każdym razem z zaciekawieniem czytam kolejne opinie. Dziś chciałbym zapytać o dwie kwestie związane z jedzeniem.

    1. Często gdy odwiedzam znajomych, otrzymuję propozycję zjedzenia obiadu. Z u wagi na moje przyzwyczajenia żywieniowe (ilość posiłków w ciągu dnia, rodzaje jedzenia, oraz pory w których jadam), rzadko kiedy jestem głodny w porach zwykle uważanych za obiadowe, więc często pojawia się kwestia odmowy. Zwykle staram się nie rozwijać tematu przesadnie, mówię coś w stylu „dziękuję, nie jestem głodny/niedawno jadłem”. Niestety prawie nigdy nie daje to efektu, jestem nadal namawiany (ale zje pan przecież obiadek smaczny, na pewno panu się chce jeść itp itd). Kończy sie to zwykle tak samo czyli mimo odmów otrzymuję przed nos pełne talerze bez najmniejszych możliwości zjedzenia choćby 10% z tego ani szans wybrnięcia z sytuacji. Czasem udaje mi się „wytargować” zamianę na kawę z ciastkiem. Sytuacja, ta przydarza mi się dość często i nie ukrywam, jest dla mnie krępująca za każdym razem. Dodam też że nie celuję specjalnie w „pory obiadowe”, zdarza się to zasadniczo w godzinach od południa do wczesnego wieczoru.

    2. Rodzice wpoili mi zasadę, że wyciągając jakieś jedzenie powinno się poczęstować towarzystwo i generalnie stosuję się do tej reguły. Zawsze gdy ktoś mnie odwiedza i akurat wyjątkowo zachce mi się jeść wyciągam różne rzeczy od słodyczy przez owoce do dań obiadowo/kolacyjnych. Niedawno przytrafiła mi się dwukrotnie sytuacja przez którą zastanawiam się jak ten zwyczaj zmodyfikować.

    Z zawodu jestem lekarzem, pracuję niekiedy „od świtu do nocy”. O ile staram się zawsze dbać o jakość jedzenia oraz o to, żeby wypadało regularnie, zdarza się, że zwyczajnie nie ma na to czasu.W przypadku takich wariackich dni zwykle pozostaje własnoręcznie wykonana bułka spożywana na szybko w gabinecie pomiędzy pacjentami, popijana tym co akurat serwuje automat z korytarza (kawa nr1, kawa nr2, kawa nr3…). W sytuacjach kryzysowych zdarza mi się zamówić pizzę. Jako że dzielę dyżurkę z inną osobą, zdarza się że w dyżurce siedzą znajomi tejże osoby, niekoniecznie moi. Ostatnio dwukrotnie przydarzyła mi się następująca sytuacja. Godzina 15, dyżurka, ja, „współmieszkaniec” oraz jego znajomi, około 6-7 godzin do wyjścia z pracy. Oznajmiłem na głos że umieram z głodu, nie zdążyłem nic przygotować w domu (bo zaspałem), że na pierwszy posiłek tego dnia zamawiam pizzę i czy ktoś jest chętny dołączyć się do zamówienia. Chętnych brak więc zamawiam pizzę. Pizza przyjeżdża, ja zgodnie z naukami rodzicielki proponuję towarzystwu poczęstowanie się pizzą i…. bez mrugnięcia okiem każdy chętnie sięga po czym dla mnie zostaje jeden kawałek. Na kolejne zamówienie nie ma już niestety czasu, pozostaję więc do późnych godzin wieczornych o jednym kawałku pizzy i kawie z automatu.

    Proszę o radę i pozdrawiam serdecznie

  120. Piotr pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    mam pytanie dotyczące przywitania ojca mojej dziewczyny ze mną.Mam 20 lat, od kilku miesięcy spotykam się z dziewczyną. Staram się ją odwiedzać gdyż z tego co czytałem to raczej kawaler odwiedza pannę, jednak gdy przyjeżdżam do niej ,Jej ojciec np. ogląda telewizję, leżąc. Gdy wchodzę do przedpokoju ściągam buty ( z jego strony brak reakcji ), następnie wchodzę do progu pokoju, i mówię „dzień dobry”, on nie wstaje – najwyżej odpowiada. Czy z mojej strony występują błędy? Inny przypadek to podobna z mej strony wizyta, jednak różnicą jest obecność gości rodziców dziewczyny – co powinienem w takiej sytuacji uczynić? Dodam że nigdy mnie nie przedstawiła, dodatkowo wydaje mi się iż Jej ojciec z nieznanych mi powodów okazuje mi niechęć. Dziewczyna powiedziała mi iż jej ojciec mimo braku prawie żadnej interakcji z jego strony ( od kilkunastu wizyt zamieniłem z nim może parę słów, prócz przywitania się ) nazywał mnie osobą „nieokrzesaną”. Problem w tym że np. uważa iż to ja powinienem podać mu pierwszy rękę przy powitaniu…

    Pozdrawiam
    Piotr

  121. Panu The-D: Opowiem niebawem.

  122. Wojciech Z. pisze:

    Szanowny Panie,

    Mam pytanie dotyczące prowadzenia rozmów telefonicznych w sytuacjach prywatnych. Sytuacja wygląda następująco: Siedzimy z narzeczoną na kanapie w domu i oglądamy program publicystyczny (mając włączone dwa laptopy – narzeczona, podobnie jak ja, jednocześnie czyta i ogląda). Dzwoni telefon od mojego brata, z którym rozmawiam prawie codziennie. Odbieram i wstaję z kanapy, aby nie przeszkadzać. Narzeczona zatrzymuje program (smart TV), abyśmy mogli wspólnie kontynuować oglądanie go jak skończę rozmowę. Po paru minutach rozmowy z bratem dzwoni telefon narzeczonej – jest to jej ojciec. Jej ojciec, podobnie jak mój brat, chce mi złożyć życzenia z okazji imienin (w tym dniu akurat je obchodziłem). Ojciec narzeczonej nie zna mojego numeru, dlatego zadzwonił do niej samej (wiedząc, że o tej porze dnia jesteśmy razem). Narzeczona podeszła do mnie chcąc zasygnalizować, że mam kolejny telefon z życzeniami. (jej ojciec dzwoni sporadycznie). Ja ignoruję ją, wychodząc z założenia, że przerywanie jakiejkolwiek rozmowy byłoby niegrzeczne i rozmawiam z bratem dalej. Narzeczona, po mojej skończonej rozmowie, jest rozgoryczona, bo uważa, że powinienem wysłuchać/zwrócić uwagę na nią i zareagować na telefon od jej ojca. Dochodzi do sprzeczki, w której wykładam, że według zasad sv, nie należy przerywać osobie, która rozmawia przez telefon. Podczas sprzeczki, kiedy sytuacja staje się napięta, sugeruję narzeczonej, że nie zna zasad sv, ona z kolei, sugeruje, że ja ich nie przestrzegam. Kto z nas ma rację w tym sporze? W jakich okolicznościach przerywanie (szeroko rozumiane; przerywanie programu, bo zadzwonił telefon, rozmowy telefonicznej, etc.) jest dopuszczalne? Czy obowiązują tu zasady procedencji w rozmowie (jak twierdzi moja narzeczona), czy pierwszeństwa (jak twierdzę ja)?

  123. Wojciech pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    W trakcie pracy zawsze udaje sie (sam) do restauracji na lunch. Czy w oczekiwaniu na pierwsze danie, jak rowniez w przerwie pomiedzy pierwszym a drugim daniem wypada mi pracowac na laptopie lub telefonie?

    Z powazaniem,
    Wojciech

  124. Rycerz swojej ukochanej pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    Uprzejmie proszę o poradę w związku z problemem, który pozwolę sobie opisać poniżej:

    Moja narzeczona poprosiła około rok temu swoją bliską koleżankę (nazwijmy ją koleżanką „Z”) o to, by koleżanka ta została jej świadkową na ślubie. Koleżanka się zgodziła. Tak się złożyło, że koleżanka „Z” w związku z osobistymi planami wyjechała na pół roku za granicę a jej kontakt z moją narzeczoną znacznie się osłabił. Ponadto podczas nieobecności świadkowej trzeba już było załatwiać kwestie organizacyjne związane ze ślubem (suknia, zaproszenia itp. kwestie wymagające pomocy/ porady świadkowej). Pomoc ze strony koleżanki „Z” była bardzo ograniczona i opierała się jedynie na rozmowie przez Internet i miało to miejsce bardzo rzadko. Dlatego też osobą, która pomagała mojej narzeczonej w organizowaniu powyższych kwestii była inna kolezanka (nazwijmy ją koleżanką „X”). Teraz gdy pierwotnie wybrana świadkowa wróciła już do Polski, nadal nie wykazuje zbytniego zainteresowania tematem, a wszelką pomoc moja narzeczona otrzymuję od koleżanki „X”. Ponadto okazało się, że między koleżanką „Z” a moją narzeczoną jest wiele rozbieżności z punktu widzenia postrzegania pewnych wartości (koleżanka jest wg. nas mniej dojrzała emocjonalnie niż moja narzeczona i co innego jest dla niej ważne) co powoduje niezrozumienie w pewnych kwestiach. Moja narzeczona, żałując nietrafnego wyboru świadkowej chciałaby zmianić swoją decyzję i poprosić koleżankę „X” aby to ona jednak została jej świadkową.

    Moje pytanie jest następujące:

    W jaki sposób moja narzeczona powinna powiedzieś swojej koleżance „Z”, że jednak zmianiła zdanie i jej świadkową będzie jednak koleżanka „X” tak aby nie urazić koleżanki „Z”?
    Czy taka zmiana nie będzie czymś niewłaściwym z punktu widzenia savoire vivre?

  125. Alexandra pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    ten temat juz sie wprawdzie pojawil, ale na krotko i nie rozwinal sie. Chodzi mi o „smacznego”, ktorego – jak rozumiem – nie nalezy zyczyc, gdyz byloby to jakims zmuszaniem jedzacych, zeby im smakowalo. Hm, co w takim razie z zyczeniami „Wesolych Swiat”, czyzby tez byly niezgodne etykieta? Bo moze temu komus wcale nie jest wesolo i takie zyczenia sa nietaktowne?
    Przeciez mowiac moim domownikom „smacznego” nie domagam sie pochwal, lecz daje im do zrozumienia, ze chcialabym, aby im smakowalo. To taki skrot myslowy. Tak samo kiedy kogos potrace, nie rozwodze sie nad tym faktem „strasznie mi przykro, ze pana potracilam, naprawde nie chcialam, bardzo prosze mi wybaczyc”, lecz mowie niejako w skrocie „przepraszam”.
    Ponadto chcialabym sie dowiedziec, jak w inny sposob zasygnalizowac domownikom, ze juz maja zaczac jesc. Nie zawsze jest mozliwosc przygotowania calego posilku w taki sposob, zeby 5 osob rownoczesnie zasiadlo do zastawionego stolu i gospodyni zaczela posilek. Najczesciej gospodyni spelnia rownoczesnie role kucharki i kelnerki, bo tak jest po prostu najwygodniej. Gdy juz wszyscy siedzacy przy stole maja swoje porcje (nalozone przez gospodynie przy kuchni badz wlasnorecznie przy stole) byloby milo, zeby nie zaczynali jedzenia bez jakiegos sygnalu z mojej strony (poniewaz nie jestem tylko obsluga, lecz wlasnie gospodynia). W tej sytuacji najodpowiedniejsze wydaje mi sie krotkie (i serdeczne) „smacznego” z mojej strony.
    I od razu rozszerzajac problem na rozne wizyty zapytam, co w sytuacji, gdy:
    1) u nas w domu zbiera sie cala duza rodzina (jako gospodyni decyduje o obyczajach i zycze im smacznego?)
    2) spotkanie ma miejsce u Rodzicow (moje dzieci nauczyly sie mowic „smacznego”, czy mam je tego na te okazje „oduczyc”?)
    Przy tych wiekszych spotkaniach tym bardziej gospodyni czesto zasiada pozniej, a chcialaby, zeby goscie juz jedli, poki cieple i smaczne.

    Czym innym jest oczywiscie nieszczesne „na zdrowie”, ktore niepotrzebnie zwraca uwage na cudzy katar, a alergika na wiosne doprowadza do rozpaczy…

  126. Norbert Norstyol pisze:

    Szanowny Panie,
    Zdecydowałem się zadać Panu to pytanie, zdając sobie sprawę, że jest kontrowersyjne, ale nigdzie nie mogłem znaleźć żadnych informacji na ten temat, a przyglądałem polsko- oraz anglojęzyczny Internet oraz literaturę przedmiotu w tej sprawie. Mam nadzieję, że nie złamię regulaminu Pańskiego bloga pytając o tę kwestię.
    Chciałbym się dowiedzieć, czy, a jeśli tak, to w jaki sposób, etykieta oraz zasady savoir-vivre odnoszą się do kwestii intymnych między dwojgiem ludzi, w szczególności do sfery seksu. Czy w ogóle możemy mówić o savoir vivre na płaszczyźnie erotycznej między ludźmi, czy raczej tego problemu nie poruszamy w zakresie sztuki życia i dobrych manier? To jest pytanie ogólne. Jeśli zdecyduje się Pan na nie odpowiedzieć, wówczas pozwolę sobie zadać pytanie konkretne,
    Z poważaniem,
    Norbert N/

  127. synowa pisze:

    Dzień dobry! To cud, że znalazłam tę stronę i może dzięki pomocy Pana Doktora moje rodzinne życie nie lenie w gruzach! Proszę o radę jak mam postąpić kiedy moi teściowe wydają swoją córkę za mąż i zapraszają tylko na ślub moją jedyną rodzinę jaką mam, mamę i siostrę. Mama poczuła się urażona, zebrałam się na odwagę i powiedziałam moim teściom, że jest mi przykro z tego powodu, że tak potraktowali moją najbliższą rodzinę. Oni na to argumentując, że przecież nie jesteśmy rodzinami oni nie czują się zobowiązani. Tym bardziej we mnie zawrzało! Dodam, że przez teściów nie jestem traktowana zbyt dobrze, raczej jak obca osoba. Po dwóch tygodniach wymiany zdań teściowa proponuje, że łaskawie zaprosi moją mamę siostrę, co jest dla mnie kolejnym policzkiem! Najchętniej zerwała bym stosunki z tesciami , tym bardziej , ze wielokrotnie mowli, że nie jesteśmy rodziną, a jakakolwiek próba zwrócenia na to uwagi kończy się stwierdzeniem, że jestem roszczenia i żądająca! Nie wspominając o tym , że nawet na urodziny swojej jedynej malutkiej wnuczki-mojej córki nie mieli zazwyczaj czasu! ale są dziadkami mimo wszystko i rodzicami mojego męża. Dziś teściowa zaproponowała pokojowe spotkanie, ale jak ktoś ma serce z kamienia to czy logiczna rozmowa może coś zmienić? Raczej jest to zaspokojenie wyrzutów sumienia niż dobra wola zmiany. Doceniam mimo wszystko dobrą wolę, ale zupełnie nie wiem jak tą rozmowę poprowadzić , kiedy oni nie czują żadnych powonności rodzinnych. Bardzo proszę poradę, może też jakieś odnośniki o savoir vivre dla teściów. Sprawa jest bardzo pilna! Bardzo dziękuję za pomoc!
    Pozdrawiam serdeczne
    Synowa

  128. Paweł pisze:

    Pani Doktorze.

    Zastanawia mnie jedna sprawa. Co powinien zrobić mężczyzna, gdy chce umówić się z kobietą, a chce pominąć rozwiązanie z wizytówkami? Czy podejście do praktycznie obcej osoby, którą się często widzi (ale nie posiada się żadnych informacji, nawet podstawowych) i zaproponowanie np wyjście na kawę jest zgodne z SV?

  129. Wacław pisze:

    Panie Doktorze,
    Jestem wiernym czytelnikiem Pańskiego bloga. Wielokrotnie pojawiał się na nim (i co jakiś czas pojawia nadal) temat napiwków. Podczas moich „podróży internetowych” trafiłem dzisiaj na bloga prowadzonego przez dość znanego coacha biznesu, który na co dzień pisze o przedsiębiorczości, ekonomii, promocji, pozyskiwaniu kapitału i inwestorów (i tego typu sprawach) a ostatnio, ku mojemu zdumieniu, zajął się sprawą właśnie napiwków… Osoba ta znana jest z prowokacyjnych tekstów (ale nigdy nie przekraczających granicy dobrego smaku), w takim też tonie wypowiada się i na ten temat. Co ciekawe, znalazłem w jego wpisie bardzo wiele spraw, o których Pan niejednokrotnie wspominał. Podaję link do tego wpisu:
    http://www.alt.pl/blog/gdy-wyjatek-staje-sie-regula-czyli-dlaczego-prawie
    Znalazła się tam nietypowa teza, że napiwek powinien sprawiać radość dającemu i w takim znaczeniu służy on przede wszystkim sprawieniu przyjemności samemu darczyńcy. Czy zgadza się Pan z takim podejściem? I jeszcze jedno pytanie do Pana Doktora: czy autor ma rację twierdząc, że wychowawcza rola napiwków zanika, gdy zostawiamy je autmatycznie?
    Wacław

  130. Panu Wacławowi: Odpowiem niebawem.

  131. Paweł Zarkel pisze:

    Dołączam do pytania Pana Wacława. Bardzo by mnie interesowało stanowisko Pana Doktora w sprawie tego blogu na Alt.pl.

  132. Alexandra pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    jak zjesc „chrupiacy chips z boczku”, ktory lezy na zupie serowej (w restauracji)? Zupa-krem podana byla z lyzka, bez innych sztuccow. Kiedy chips lezal na wierzchu gestej zupy, czesciowo na brzegu talerza, ujelam go w trzy palce i schrupalam. Jednak nastepnym razem zupa byla rzadsza, a chips plywal w srodku do polowy oklejony zupa. Nie byl chrupiacy, nie da sie podzielic ani zlamac, utworzyl na lyzce nieksztaltnego flaka i wyszlo to bardzo niezrecznie.
    Czy moze taki chips jest tylko dekoracja i nalezy go ominac, wybierajac zupe dookola? Czy lepiej jej wiecej nie zamawiac?
    W zwiazku ze skonsumowaniem przeze mnie chipsa za pomoca palcow pragne rowniez zapytac, jakie obecnie potrawy mozna w ten sposob potraktowac.

    Alexandra

  133. Pani Aleksandrze odpowiem po 3 maja.

  134. Alexandra pisze:

    Dziekuje Panie Doktorze, bede czekac.
    Zycze milego wypoczynku

  135. Mirosław Kaleta pisze:

    W sprawie komentarza Pana Wacława https://krajski.wordpress.com/kontakt/#comment-8964 Również przeczytałem z zainteresowaniem wpis p. Mariusza Mola dotyczący jego stosunku do napiwków. Miałem kiedyś przyjemność poznać go osobiście i krótko z nim współpracować. To jest jego charakterystyczny i prowokacyjny styl. Jednak naprawdę z napiwkami tak postępuje. Dotychczas nie czytałem nikogo kto równie dobrze znałby się na problematyce savoir vivre, jak Pan Krajski, więc także chciałbym poznać Jego opinię na temat podejścia do postępowania Pana Mola, które jest czasami bardzo skrajnie oceniane.

  136. Panu Mirosławowi Kalecie: Nie wiem o jaki tekst Pana Mola chodzi. Nie znalazłem jego wpisu. Czy mógłby go Pan wskazać?

  137. Andrzej Weltran pisze:

    Wszystkim chodzi zapewne o ten tekst: http://www.alt.pl/blog/gdy-wyjatek-staje-sie-regula-czyli-dlaczego-prawie czyli wyjaśnienie dlaczego Pan Mariusz Mol nie zostawia napiwków. Co Pan, jako niewątpliwy autorytet w dziedzinie sztuki życia, sądzi o tej argumentacji?

  138. czytelnik pisze:

    Szanowny Panie,

    czy księdzu wolno całować kobiety w rękę? Jeśli tak, to które, kiedy i jak?

    Będę wdzięczny za odpowiedź
    Czytelnik

  139. Paweł pisze:

    Panie Doktorze, mam kilka pytań:

    1. Czy jest Pan w stanie odróżnić komentujących?
    Chodzi mi tutaj o to, że jeżeli ktoś np podpisuje się jako „czytelnik”, druga osoba jako „Czytelnik”, to czy jest możliwość rozróżnienia tych osób już po zaakceptowaniu komentarza?
    Pytam się, bo jest wymagany adres email i podpis i nie wiem, na jakiej zasadzie działają na tej stronie komentarze.
    Czy np email po zaakceptowaniu komentarza nadal jest widoczny?).

    2. Autobusy często mają kilka trochę przestrzeni wolnej, np między fotelami odwróconymi do siebie „plecami”, na końcu autobusu przy tylnej szybie, czy między kabiną a fotelami. Mówię tu o autobusach które ja znam, bo nie wiem czy w Pana miejscowości są takie same.
    Pytanie brzmi, czy tą przestrzeń można wykorzystać do położenia np plecaka, torby podróżnej, lub parasola?
    Czy ma to znaczenie czy się jest ubranym bardziej oficjalnie (garnitur), czy tak jak na codzień?

    3. Czy posiadanie prawa jazdy i jazda samochodem, lub brak posiadania prawa jazdy i jazda rowerem lub środkami komunikacji państwowej (autobusy, pks, pkp), lub prywatnej (taksówki) ma jakieś znaczenie (czy powinno mieć) dla człowieka SV?

    4. Czy jazda rowerem w odpowiednim towarzystwie poza miastem (w celu miłego spędzenia czasu i podziwiania natury) mieści się w zakresie SV?

    5. Czy jest coś dziwnego w tym, że np młode osoby czasami spędzają prywatny czas z osobami dużo starszymi, z którymi nie są spokrewnione?

  140. Panu Pawłowi: na te pytania odpowiem niebawem.

  141. Paweł pisze:

    Czy mogę Panu przypomnieć o moich pytaniach?

    Pytanie 3 jest nieważne, bo odpowiedź pojawiła się przy okazji pytanie innego Czytelnika.

  142. Paweł pisze:

    Czy z punktu widzenia SV cydr jest czymś wartościowym? I jeśli tak, to w czym się go pije?

  143. Kolejny Czytelnik pisze:

    Szanowny Panie,
    moje pytanie dotyczy dedykacji w pracy magisterskiej. Chciałbym przekazać jeden egzemplarz pracy osobie, która pomogła mi w jej napisaniu. Problem polega na tym, że nie mam wykształcącego pisma odręcznego (rzekłbym, że bazgrzę jak kura pazurem). Czy dopuszczalne jest napisanie dedykacji na komputerze (oczywiście za wyjątkiem podpisu)?

    Drugą kwestią jest część komu dedykuję – jest to osoba o wysokim stopniu wojskowym, w rezerwie, posiadająca tytuł naukowy doktora inżyniera – czy należy napisać generałowi rezerwy, doktorowi inżynierowi XX, czy wystarczy Szanownemu Panu…?

  144. Irena łuczyńska pisze:

    Szanowny Panie,proszę o wyrażenie swojej opinii na temat związany z etyką kapłańską,a konkretnie chodzi mi o to czy wypada starszemu kapłanowi ,w tym wypadku zakonnikowi na imieniny ofiarować butelkę wina pośledniego gatunku,konkretnie chodzi o to czy w ogóle wypada.Ja uważam że nie.

  145. Paweł pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    Proszę o wskazówki, w jakiej formie należy odpisywać na e-maile, w których korespondent ignoruje zasady tytulatury. Sprawa jest względnie łatwa, jeżeli jest on niższy rangą (np. doktor odpisuje studentowi). Gorzej, jeżeli taki e-mail zaadresowany do doktora jest nadany przez profesora lub dra habilitowanego. Czy należy zacisnąć zęby, dostosować się do narzuconego stylu i odpisać np. „Panie Wojtku (Wojciechu?)”, czy może budować dystans i ryzykować prawie pewne niezrozumienie stosując zwrot grzecznościowy zgodny z zasadami? A może jest inne rozwiązanie?

    Paweł

  146. Krzysztof Zalewski pisze:

    Szanowny Panie Doktorze, obejrzałem niedawno pański wykład pt. Katolicyzm i wolnomularstwo wobec Savoir Vivre, co podsunęło mi ideę powszechnej nauki savoir vivre-u. Stąd moje pytania:
    Czy uważa Pan pomysł powszechnej nauki savoir vivre za możliwy do zrealizowania i czy w Pańskiej opinii jest to pomysł dobry? Jeśli tak, to jak należałoby go realizować, poprzez szkolnictwo, czy jakimiś innymi drogami?
    Czy uważa p., że idea ta przyczyniłby się do naprawy/odbudowy kultury i tradycji polskiej i czy byłby to skuteczny krok w kierunku przeciwstawieniu się destabilizującym naród działaniom masonerii?

  147. Panu Krzysztofowi Zalewskiemu: savoir vivre powinien być w szkole, na uniwersytetach, w mediach.

  148. Marek pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    Moja żona jest osobą bardzo radosną i otwartą na ludzi i mówi wszystkim pierwsza „dzień dobry”. Nawet sąsiadom, mężczyznom 15 lat młodszym. Nie przeszkadza mi to, jednakże ostatnio zacząłem się zastanawiać co na to savoir vivre.

  149. Mikołaj K. pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    Chciałbym prosić o Pana opinię w kwestii związanej bezpośrednio z zachowaniem pracowników służby zdrowia w stosunku do pacjentów. Zdaję sobie doskonale sprawę z faktu, iż w dużej mierze ma to odzwierciedlenie w kodeksie medycznym, moje niedawne negatywne doświadczenie zahacza chyba jednak też (moim zdaniem) o regulamin dopuszczalnych zachowań w sensie moralnym, stąd moja prośba o Pańską wypowiedź.

    Kilka dni temu odbyłem wizytę u stomatologa. Przyjmująca mnie pani doktor wykonała swoje zadanie bezbłędnie-zajmując się chorym zębem założyła opatrunek, w związku z podjęciem dalszych kroków leczniczych poprosiła jednak o wykonanie pantomogramu o koszcie 48 złotych. Wypisując skierowanie odesłała mnie do mieszczącego się w budynku tej samej przychodni gabinetu odpowiedniego specjalisty. Wchodząc do tegoż zaznaczyłem zgodnie z prawdą, iż przysyła mnie pani doktor X, która właśnie zajęła się konkretnym zębem (odruchowo pokazałem tenże). Podejmujący mnie radiolog wydawał się być zdziwiony, pytając, czy nie napisała na skierowaniu o co chodzi dokładnie i zaznaczając, ze to dziwne (specjalista otrzymał owo skierowanie do ręki, lecz najwyraźniej nie przeczytał go, sugerując się wyłącznie moją spontaniczną, aczkolwiek zgodną z prawdą wypowiedzią). W rezultacie sfotografowany został jedynie ostatnio leczony ząb, a nie cała szczęka, koszt wyniósł mnie 28 złotych. Po powrocie do gabinetu pani dentystki okazało się, że radiolog popełnił błąd (pani doktor zadzwoniła do niego aby wyjaśnić tę sytuację, gdyż na skierowaniu wyraźnie napisała, ze chodzi o pantomogram), w związku z czym konieczne było wykonanie kolejnego zdjęcia. Gdy zjawiłem się u radiologa po raz drugi, ten otwarcie przyznał się do błędu, twierdząc że nie zwrócił uwagi na treść skierowania i bardzo dosłownie zinterpretował moją wypowiedź. Tym razem wykonał zdjęcie prawidłowo, żądając jednak 48 złotych zgodnie z ceną pantomogramu. Uważam, że postąpił nieuczciwie, gdyż powinien poprosić jedynie o 20 złotych dopłaty uznając poprzednie zdjęcie za błąd techniczny i tym samym koszt usługi byłby prawidłowy. Zamiast przewidywanych 48 złotych musiałem wydać jednak 76 i teraz bardzo żałuję, że głośno i otwarcie nie zwróciłem mu na to uwagi. W związku z powyższym prosiłbym Pana o odpowiedzi na kilka poniższych pytań:

    -czy osobiście popełniłem jakiś błąd, który mógł spowodować całą niekorzystną dla mnie sytuację?
    -czy radiolog (z ogólnie przyjętego punktu widzenia moralności i etyki lekarskiej oraz zasad kosztów wykonywanych przez siebie usług) zachował się właściwie w kwestii rozliczenia?
    -czy pacjent ma prawo w takiej sytuacji zakwestionować końcowy koszt i uzasadnić swoje stanowisko?

    Z góry dziękuję za cenne wskazówki, które (mam nadzieję) pomogą mi uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości.

    Mikołaj K.

  150. czytelnik pisze:

    Czy żałoba dotyczy księży katolickich? Jeśli tak, to jak wygląda?

  151. Monika pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    Mam problem z teściową – moje życie z nią to pasmo udręk. Oczernia mnie, ma na mnie przezwisko, którym się posługuje za moimi plecami, opowiada kłamstwa o mnie każdemu, kto chce jej słuchać. Rozmawiałam z nią na ten temat, ale wszystkiego się wyparła. Mój mąż nie chce zrywać z nią kontaktu. Co na to savoir vivre?

  152. Maria pisze:

    Szanowny Panie,
    Chcę zwrócić się do Pana z pytaniem związanym z zasadami przechodzenia na ‚ty’. Otóż obawiam się, że mogą wystąpić w tej kwestii różne problematyczne sytuacje w związku z rozpoczęciem przeze mnie pracy w nowym miejscu. Jestem młodą lekarką i niedługo zaczynam pracę na nowym oddziale. Z racji pracy w pośpiechu i emocjach, powszechne jest przechodzenie na ‚ty’ z wieloma osobami, bo znacząco ułatwia komunikację. Co do starszych wiekiem i doświadczeniem lekarzy nie mam wątpliwości – czekam aż propozycja wyjdzie z ich strony. Sama proponować to będę mężczyznom w moim wieku i na podobnym stanowisku. Problem zaczyna się przy pielęgniarkach. Często będą to kobiety dużo ode mnie starsze. Z jednej strony ich praca jest niejako podległa moim poleceniom, jednak jest to osobny zawód, osobne stanowisko. W związku z tym nie wiem, czy stosować tu kryterium wieku czy zależności zawodowej. Skłaniam się co prawda ku opcji nie wychodzeniu z taką inicjatywą w stosunku do osób znacząco starszych, ale chciałabym poznać oficjalne stanowisko savoir-vivre w tej sprawie.
    Będę wdzięczna za odpowiedź i radę.
    Z poważaniem,
    Maria

  153. Piotr Radimersky z Tułowic pisze:

    DZIEŃ DOBRY !!! Pozdrawiam bardzo serdecznie w ten prawdziwy jesienny dzień. Za oknem szaro i deszczowo. Uzyskałem już kiedyś od Pana pewną poradę i jeszcze raz bardzo za nią dziękuję. Mam kolejną sprawę która mnie nurtuje. Otóż sprawa dotyczy prezentów. Pełno teraz różnych pięknych opakowań jednak jestem niezmiernie ciekaw czy opakowanie prezentu jest koniecznie potrzebne? Czy można dać prezent bez opakowania? Czy np. czasem zwykła jakaś ładna wstążka np na książce ale nie tylko nie wystarczy? No i jeszcze jedna rzecz związana z prezentami. Czy w każdej sytuacji-urodziny, imieniny itp możemy dać jakiś prezent wykonany własnoręcznie? Czy może w jakiejś sytuacji nie wypada? Pozdrawiam jeszcze raz bardzo serdecznie i z góry dziękuje za odpowiedź.

  154. Paweł pisze:

    Panie Doktorze
    Mam pytanie. Czy ksiądz lub siostra zakonna może zostać świadkiem / świadkową na ślubie? Czy jest jakiś przepis „kościelny” regulujący tę kwestię? Co na to SV?

  155. Panu Pawłowi: nigdy nie spotkałem się z jakimiś przeciwskazaniami.

  156. Katarzyna pisze:

    Mam pytanie odnośnie spotkań towarzyskich.
    Czym są spotkania towarzyskie, oraz jakie są rodzaje spotkań i ich interpretacja?

  157. Piotrek pisze:

    Szanowny Panie,

    chciałbym odnieść się do Pańskiego tekstu pt. „Postępowanie z serwetką”. Napisał Pan tak – „Po zakończeniu posiłku odkładamy zmiętą serwetkę (nie składamy jej)po prawej stronie naszego nakrycia.” W związku z tym, chciałbym zapytać jak odłożyć na stół dużą serwetkę nie składając jej? Drugi fragment brzmi nastepująco – „Gdy będziemy na chwile odchodzić od stołu to w restauracji odłożymy ją na krzesło kładąc ją również lewą stroną na krześle. Na przyjęciu odłożymy ją na stół po lewej stronie nakrycia.” Czy faktycznie jest to pewne, że istnieje różnica w odkładaniu serwetki na przyjęciach w domu, a tym jak robi się to w restauracji? Z góry dziękuję za odpowiedz.

    Z poważaniem,
    Piotr

  158. Janku pisze:

    Dzień dobry,

    chciałbym zapytać co SV mówi o następującej sytuacji.
    Moja siostra wyszła za mąż w tym roku. Tegoroczna Wigilia będzie za tem ich pierwszą po ślubie. Obecnie mieszkają w miejscowości, która znajduje się w takiej samej odległości zarówno do rodziców Jego jak i rodziców mojej siostry (10km).
    Gdzie powinni udać się na Wigilię?

    Dodam, że obie rodziny są religijne i tradycyjne. Wigilia zaczyna się z „pierwsza gwiazdką” w obu rodzinach.

    Pomysł mają taki żeby przyjechać na Wigilię do siostry i po Wigilii udać się do drugiego domu i tam spędzić resztę wieczoru. Co Pan myśli na ten temat?

    Z poważaniem
    Janku

  159. Agnieszka B. pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    W związku ze zbliżającymi się świętami mam do Pana pytanie odnośnie odwiedzin w święta. Mianowicie z moim (ujmę to młodzieżowo ponieważ oboje jesteśmy przed 30-tką) chłopakiem jesteśmy w związku od sierpnia br, natomiast znamy się od prawie 2 lat. Z Jego strony, jak sam zakłada jest to poważna znajomość z którą wiąże przyszłość, jednak do dnia dzisiejszego nie poznałam Jego rodziców. Lada dzień będą święta Bożego Narodzenia i w związku z tym :
    1. Czy mój chłopak powinien mnie odwiedzić w pierwszy bądź drugi dzień świąt?
    2. Czy powinnam sama zaproponować Jemu odwiedziny, czy powinna to być Jego inicjatywa ?
    3. Jak powinnam zinterpretować sytuację jeżeli sam nie zaproponuje odwiedzin w te szczególne święta ?
    4. Jak mam odebrać stopień ważności mojej osoby do znajomych mojego chłopaka ponieważ poinformował mnie że w drugi dzień świąt lub w niedzielę spotyka się z kolegami, nie nadmieniając o spędzeniu czasu ze mną? Czy jest to lekceważenie mnie ?

    Bardzo proszę o odpowiedź i radę poniewż nie chcę mieć do Niego nieuzasadnionych pretensji.

    Pozdrawiam Agnieszka B.

  160. Piotr Radiměřský pisze:

    DZIEŃ DOBRY !!! Pozdrawiam bardzo serdecznie. Otrzymałem już kiedyś od Pana odpowiedź na moje pytanie dotyczącego pewnych zasad savoir-vivru. Mam jeszcze jedno pytanie bardzo na czasie. Czy na otrzymane życzenia świąteczne ale także z innych okazji (urodziny, imieniny itp) napisane, mailem, ręcznie czy smsem należy odpowiedzieć. Czy brak odpowiedzi może świadczyć o braku kultury i co z wysyłania kolejnych życzeń za rok jestem zwolniony bo skoro nie odpowiada, czy nadal pisać nawet jak ktoś nie odpowie? Życzę Panu zdrowych, Wesołych Świąt. Wszelkiej pomyślności w Nowym Roku

  161. Cezary pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    Mógłby Pan napisać coś o bonżurkach? Jak powinna wyglądać klasyczna bonżurka, kiedy ją zakładamy, czy możemy (nieoficjalnie oczywiście) przyjmować w niej gości lub spędzać święta z rodziną, czy duża jest różnica w formalności pomiędzy wersją zapinaną na guziki, kołki i wiązaną paskiem, czy można ją nosić z innym obuwiem niż velvet slippers?
    Pozdrawiam

  162. Panu Cezaremu: Bonżurkę zasadniczo zakładamy tylko do rodzinnego śniadania, ewentualnie przyjmujemy w niej rano przyjaciół.

  163. Piotr pisze:

    Odnośnie bonżurki polecam – http://www.szarmant.pl/bonzurka-czyli-smoking-jacket Bardzo bym prosił o odpowiedz w kwestii serwetki.

    Z poważaniem,
    Piotr

  164. Paweł pisze:

    Szanowny Panie.

    Mam kilka pytań. Nie wiem, czy mój poprzedni komentarz dotarł, więc piszę drugi. Mógł być problem po stronie mojego internetu, ale to nie ma większego znaczenia. Otóż sprawa dotyczy akcesorium. Chciałbym pominąć materiały, z jakich zostały wykonane, ponieważ opisał jest Pan w dość oczywisty sposób. Przekazuję najpierw link do zdjęć:
    http://www.photoblog.pl/pavlo950/173986169
    Pod dużym zdjęciem są miniaturki, jest kilka zdjęć do których mam pytania.

    Pierwsze zdjęcie (zegarek). Czy logo widoczne pod rzymską XII jest dopuszczalne? Wprawdzie Pan pisał, że żadnych nazw firm i logo nie może być bo jest nieeleganckie i ja się z tym zgadzam, ale z samochodami podobny manewr przechodzi i Pan o samochodach chyba pisał (jakby nie patrzył, samochody są przydatne w „każdym świecie” i przecież one też mogą być wykonane z wysokiej jakości materiałów).

    Drugie zdjęcie zdjęcie. Po lewej jest etui na długopisy (neutralne), po prawej coś czego używam do przechowywania kluczy. Czy dopuszczalne jest małe białe logo na portfelu? Pytam się, bo moim zdaniem nie powinno interesować się czyimś portfelem, ponieważ ktoś mógłby pomyśleć, że interesujemy się jego zawartością (ile gotówki, ile kart itp itd).

    Trzecie zdjęcie. Czy przystoi eleganckiemu mężczyźnie nosić taką saszetkę? W ramach „zapakowania” portfeli, kluczy i telefonu? W jakich sytuacjach (i w jakich nie) można taką saszetkę posiadać?

    Czwarte zdjęcie. Podobnej „chustki” używam gdy jest mróz. Trzymam ją na twarzy (więc widać mi tylko oczy). Oczywiście „zniżam” ją gdy z kimś rozmawiam. Chustki używam, ponieważ od dzieciństwa mam problem z zatokami. Czy jest to dopuszczalne? Jeżeli tak, to gdzie (i gdzie nie) mogę tak robić? Czy jest jakiś zamiennik, który pasowałby do garnitury i kapelusza lub kaszkietu?

    Piąte zdjęcie. Mam podobne rękawiczki, tzn o takiej samej konstrukcji, ale z trochę innych materiałów (moja para przypomina zamsz, ale trudno wyczuć czy mam rację). Co zrobić z częścią, która jest na nadgarstku? Schować ją pod rękaw okrycia wierzchniego, na dłoń (wewnątrz rękawiczki) czy może jednak pozostawić „luzem” (tak żeby nachodziło na rękaw okrycia wierzchniego)?

    Czy zasuwaki są odpowiednie? Nawet, jeżeli byłyby metalowe? Czy lepsze byłyby guziki, lub sznurki zawiązujące? Co z metalowymi „zaciskami” („okrągłe wciskane”) np w portfelach?

    I ostatnie pytanie, zupełnie z innej beczki. Jakie poglądy polityczne prezentuje człowiek SV? Lewicowe, centrowe czy prawicowe?

    Proszę o odpowiedź.

  165. Bolesław z Małżonką pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    Zwracam się z uprzejmym pytaniem dotyczącym kwestii żywieniowych. Czy osoba ze złożonymi nietolerancjami pokarmowymi może przynieść swoje jedzenie na przyjęcia rodzinne oraz jak rozwiązać ten problem na weselu? Naturalnie, zależy mi na jak najmniejszym rozgłosie. Dodam, że wielkoduszne wyjatki od ścisłej diety z powodów zdrowotnych nie wchodzą w grę.
    serdecznie pozdrawiam

  166. Gosia pisze:

    Dzień dobry!
    Chciałam poruszyć temat damskiej torebki. Jakiś czas temu byłam z kolegą w kawiarni, po jedzeniu poszliśmy po nasze płaszcze. Mój towarzysz ubrał się pierwszy, ja miałam z tym problem ponieważ… nie miałam co zrobić z torebką, nie było żadnego miejsca gdzie mogłabym ją odłożyć. Poprosiłam więc kolegę, aby mi ją potrzymał a on… stwierdził że tego nie zrobi, bo „mało to męskie”. Czy miałam prawo poprosić go o coś takiego, czy on miał rację odmawiając?

  167. Mikołaj K. pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    już kilkakrotnie poruszona została na Pana blogu kwestia niektórych reguł i zasad panujących na portalach społecznościowych, spośród których Facebook wciąż pozostaje chyba najpopularniejszym. W związku z tymże i ja chciałbym zadać Panu jedno pytanie.

    Przyjmowanie znajomych to nasza indywidualna sprawa, gdyż każdy z nas ma osobiste kryteria według których to robi. Praktyka pokazuje jednak, iż czasem akceptowanie zaproszeń nie zdaje egzaminu i osoba która nas dodała do swojej listy niepotrzebnie „zaśmieca” też w ten sposób i naszą. Jak zatem rozwiązać kulturalnie problem usunięcia kogoś z grona znajomych, szczególnie wobec świadomości faktu, iż ktoś taki po jakimś czasie być może wyśle nam zaproszenie ponownie i dodatkowo może zapytać o powód wyrzucenia? Osobiście traktuję swój profil bardzo osobiście, unikam zatem dodawania oraz przyjmowania osób całkiem mi nieznanych. Nie wydaje mi się jednak sensowne posiadanie wśród znajomych osób, z którymi widuję się osobiście bardzo sporadycznie, nie prowadzę jakiejkolwiek wymiany wiadomości czy z jakichś powodów nie komentuję ich zdjęć, względnie wpisów (przy uwzględnieniu identycznej postawy z ich strony). W jaki sposób wyjaśnić zatem (o ile już musiałoby do czegoś takiego dojść) powód usunięcia z listy znajomych?

    Pozdrawiam serdecznie!

  168. Cezary pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    Zastanawia mnie czy podręczniki mówią coś o sytuacji gdy idziemy chodnikiem i nagle rozwiązuje nam się sznurowadło w bucie. Domyślam się, że przed przystąpieniem do ponownego zawiązania buta powinniśmy zejść w jakieś miejsce na uboczu – tak, aby nikomu nie przeszkadzać – i być zwróconym w tę stronę z której może nas zobaczyć więcej ludzi (aby względnie nikt nie musiał oglądać naszych pleców). Jednak czy powinniśmy wiązać but trzymając go płasko na ziemi, oparty o krawężnik, a może lekko unieść przód stopy?
    Z poważaniem,
    Cezary

  169. Panu Cezaremu: Pana propozycja rozwiazania problemu jest prawidłowa. sposób trzymania stopy dowolny.

  170. Piotrek pisze:

    Chciałbym przypomnieć się w sprawie pytania.

    Szanowny Panie,

    chciałbym odnieść się do Pańskiego tekstu pt. „Postępowanie z serwetką”. Napisał Pan tak – „Po zakończeniu posiłku odkładamy zmiętą serwetkę (nie składamy jej)po prawej stronie naszego nakrycia.” W związku z tym, chciałbym zapytać jak odłożyć na stół dużą serwetkę nie składając jej? Drugi fragment brzmi nastepująco – „Gdy będziemy na chwile odchodzić od stołu to w restauracji odłożymy ją na krzesło kładąc ją również lewą stroną na krześle. Na przyjęciu odłożymy ją na stół po lewej stronie nakrycia.” Czy faktycznie jest to pewne, że istnieje różnica w odkładaniu serwetki na przyjęciach w domu, a tym jak robi się to w restauracji? Z góry dziękuję za odpowiedz.

    Z poważaniem,
    Piotr

  171. Anna pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    martwi mnie nieco fakt, że wedle etykiety nie przystoi nikomu zwracać uwagi i upominać. Skąd ten niepokój? O ile nie powinnam koncentrować się na tym, że ktoś podczas spożywania posiłku siorbie lub mlaska, o tyle jestem zobligowana (moim zdaniem) do reakcji, gdy koledzy w mym towarzystwie używają słów ordynarnych, zwłaszcza tych wypowiadanych w kontekście seksualnym, co może doprowadzić do mego zakłopotania, a nawet upokorzenia. To samo tyczy się sytuacji, w której na spotkaniu towarzyskim ktoś proponuje wspólne obejrzenie w telewizji lub internecie skeczu, który zawiera w sobie elementy obsceniczne i chamskie. Uważam, że gdybym nie zwróciła uwagi na to, że ktoś przy mnie bluzga, dałabym przyzwolenie na to, by mnie obrażano. Jeżeli kolega rozmawia ze mną lub z kimś innym przy mnie i popisuje się obraźliwym słownictwem, a ja nie zareaguję na to w żaden sposób, to zachowam się tak, jak większość współczesnych kobiet, którym daleko do dam. W ich towarzystwie mężczyźni plują, trzymają w ręce puszkę piwa i sypią ordynarnymi słowami. Przecież to jest upokarzające i chamskie. Wydaje mi się, że czym innym jest reagowanie na cudzą gafę lub niewłaściwe zachowanie (mlaskanie, palenie publiczne, czy rzucie gumy) niż zabranie głosu we własnej sprawie, bo (tak jak wspomniałam) uważam za największą obrazę stosowanie wulgaryzmów przy kobiecie. I nie jest to mój wymysł. Każdy podręcznik dobrego wychowania radykalnie określa stosowanie przekleństw i wulgaryzmów za skandaliczne i kompromitujące postępowanie. Zatem, czy nie uważa Pan, Panie Doktorze, że w takich sytuacjach kobieta powinna zabrać głos w sprawie? Oczywiście mam na myśli kulturalny komentarz, np.: Wybaczcie panowie, jednak nie przepadam za takimi dowcipami, nie bawi mnie to i razi” lub „Bardzo was przepraszam, ale nie lubię, gdy ktoś używa wulgaryzmów”. Tak wychowała mnie babcia, która powiedziała, że kobieta musi wymagać od innych szacunku do siebie, a brak reakcji na czyjeś chamstwo wobec nas (bo do tego się to w sumie sprowadza) tylko nas, kobiety, upokarza. Będę wdzięczna za przeanalizowanie problemu przez Pana, Panie Doktorze. Przyznam, że etykieta się dla mnie niezmiernie liczy, ale co do zwracania uwagi, to wulgarność i grubiaństwo zawsze są przeze mnie napiętnowane. Efektem tego jest zmiana nastawienia otaczających mnie mężczyzn względem mej osoby. Mój mąż nigdy nie przeklina, ale jego kolegom się to zdarza i wielu z nich zachowuje się przy mnie zupełnie inaczej. Gdy wymsknie im się słowo, przepraszają. Co więcej, jest to już nawet moja cecha rozpoznawcza. Zdarzyło mi się kiedyś opuścić pomieszczenie (udałam się do toalety) podczas towarzyskiego spotkania u serdecznych znajomych, gdy zdecydowali się oni wbrew mej woli włączyć w internecie skecz zawierający wulgarne nawiązania do pornografii, seksu i tego typu zagadnień. Z jednej strony można by uznać, że to ja byłam niegrzeczna wychodząc. Z drugiej zaś, nie skalałam swych uszu paskudnymi dowcipami, a gdybym nie zareagowała oznaczałoby to, że nic mnie nie upokarza, a ja akceptuję każde zachowanie w swym towarzystwie, nawet opowiadanie lub wysłuchiwanie ordynarnych słów.
    Zależy mi na Pana opinii, Panie Doktorze.

    Ukłony,
    Anna

  172. Agnieszka pisze:

    Szanowny Panie

    Mam taką zagwozdkę. Jak poprawnie należy zwracać się do rodzeństwa cioci czy wujka – oni weszli do rodziny przez ślub (ślub rodzeństwa naszych rodziców), zarówno ukochany jak i ja mamy wlaśnie takie osoby w rodzinie . Nikt nam nie mówił jak należy sie zwracać do tych osób .

    Ukochany do siostry cioci zwraca się ciociu, może sama zaproponowała taką formę, a może tak się przyjęło.
    Ja przeszłam bezpiecznie i staram się unikać bezposrednich zwrotów ale mówię do brata wujka – pan. Mój tata nie wiedział co mi odpowiedzieć i powiedział „chyba pan”.
    Niedługo jest ślub w mojej rodzinie, na którym będe musiala przedstawic rodzine ukochanemu – To jest Pan X, brat wujka x?

  173. Cezary pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    Chciałbym zapytać o wybór koloru smartfona dla mężczyzny. Widzę tutaj dwie możliwości:
    1. Zgodnie z zasadą o metalowych dodatkach: powinien być złoty lub srebrny w zależności od koloru klamry paska, koperty zegarka i spinek do mankietów.
    2. Zgodnie z obiegową opinią: może być tylko czarny lub srebrny.
    Chciałbym też zapytać o kolor biały i czy Pańskim zdaniem wiek posiadacza warunkuje jakoś tę kwestię.
    Łączę wyrazy szacunku,
    Cezary

  174. Paweł pisze:

    W jakim programie pisze Pan odpowiedzi dla Czytelników i inne wpisy na bloga?

  175. Wojtek pisze:

    W nawiazaniu do wpisu o pizzy chcialbym dodac, ze sushi je sie rekami, a w restauracjach podawany jest cieply, mokry recznik do wycierania sobie palcow. Czy uwaza Pan sushi za potrawe szlachetna?

  176. Panu Wojtkowi: to trudne pytanie. Pomyślę, przejrzę literaturę.

  177. Konrad pisze:

    Dzień dobry,

    Chciałbym do Pana zwrócić się z prośbą o poradę w kwestii oświadczyn.

    Mam zamiar w najbliższym czasie nieoficjalnie oświadczyć się mojej
    wybrance serca. Problem pojawia się na następnym etapie, czyli przy
    okazji oficjalnych oświadczyn. Nasi rodzice nie mieli jeszcze okazji się
    poznać. Mam zamiar zorganizować kolację na której im to umożliwię, a
    zarazem przy tej okazji oświadczę się już oficjalnie. Sęk w tym, że moi
    rodzice dokonali rozwodu cywilnego kilka lat temu, moja matka
    wyprowadziła się z kraju i mieszka teraz zagranicą z partnerem, z którym
    wzięła ślub cywilny. Sam mam zamiar wziąć jedynie ślub kościelny,
    stanowi on dla mnie najbardziej wartościowe uhonorowanie związku. Zatem
    najbardziej dla mnie liczy się fakt, że moi rodzice wciąż pozostają w
    związku ze sobą połączeni ślubem przed Bogiem. Od czasu rozstania nie
    rozmawiają ze sobą, wobec siebie czują wciąż nienawiść, obarczając się
    wzajemnie (w rozmowach ze mną) o powstanie konfliktu między nimi. Zawsze
    staram się być wobec tego neutralny i jako syn dążę do pojednania między
    nimi, jest to jednak nadzwyczaj trudne przy braku chęci z drugiej strony.

    Dochodząc do sedna sprawy. Chciałbym usłyszeć Pana zdanie na temat tego
    w jaki sposób rozwiązać kwestię wspólnej kolacji, na której mieliby się
    znaleźć przyszli teściowie oraz moi rodzice. Mam pewne pomysły, jednakże
    mogą one wywołać pewne emocje po obu stronach, przez co raczej do
    takiego spotkania nie dojdzie albo ewentualnie nie zjawi się jedna z
    osób. Czy savoir vivre przewiduje w ogóle tego typu sytuacje? Czy dobrze
    myślę, że nie należy przejmować się relacjami między rodzicami, a po
    prostu zaprosić obie osoby i następnie śledzić reakcję?

    PS Mail przez Pana podany w zakładce kontakt nie działa. Przynajmniej, gdy próbowałem wysłać e-mail z mojego konta firmowego.

  178. TheArtur pisze:

    Witam. Proszę o radę w odniesieniu do ekslibrisu (to będzie mój pierwszy). Chciałbym zrobić swój osobisty (ale żona twierdzi, że książki są wspólne). W związku z tym dwa pytania. Po pierwsze jakie argumenty przemawiają z indywidualnym ekslibrisem? Po drugie, jeżeli zdecyduję się na wspólny, z inicjałami moimi i żony, to komu należy oddać honor? Inaczej mówiąc kogo inicjały powinny być pierwse na ekslibrisie? Dodam, że znaczna większość książek jest moja / była kupiona przeze mnie. Z góry dziękuję za komentarz.

  179. Adams pisze:

    Wykonaj jeden przepiękny exlibris, ale taki, który będzie równiez zawierał inicjały Twojej małżonki. Nie musisz stosować dziwacznych zasad oddawania honoru, sobie, czy żonie. Pomysł na exlibris był Twój, a więc zaakcentuj to wykonując go tak, abyś był zadowolony. Z racji tego, że jesteście małżeństwem , Twoja żona jest też częścią Twojego życia, więc niech stanie się również częścią Twojego (Waszego) exlibrisu. Nie traktuj tego jak bibliteczną pieczatkę własności tony papieru, ale jak znak/symbol Twojego życia, domu i świata.
    Adam

  180. Michał pisze:

    Witam.
    Jestem studentem 4 roku i niedawno mieliśmy zajęcia z Panem Ambasadorem XYZ. Część osób najbardziej udzielających się została przez niego zaproszona na prywatne spotkanie. Okazało się że odbędzie się ono w piątek o godzinie 17 u niego w domu. Czy należy przynieść ze sobą jakiś prezent? Jeśli tak to jaki? Jesteśmy całkowicie goli w tych sprawach i nie mamy pojęcia co zrobić. prosiłbym o w miarę możliwości szybką odpowiedź.
    Pozdrawiam
    Michał

  181. Czytelnik pisze:

    Szanowny Panie,

    interesuje mnie zagadnienie leworęczności w kontekście dobrego obyczaju. Osoba mi bliska jest wybitnie leworęczna (są różne natężania lewo- i praworęczności, od wybitnej do oburęcznej bądź nieokreślonej lateralizacji) i posługuje się sztućcami w odwrotny sposób. Obecnie leworęczność nie stanowi dla nikogo problemu i rzadko logopedzi zalecają „przestawianie” dzieci na praworęczność. Zdarzają się jednak osoby, które nie domyślają się leworęczności u osoby przy stole a nawet podejrzewają ją o wygodnictwo bądź amerykanizację sposobu jedzenia. Sztućce to przykład a niuansów odnoście osób leworęcznych jest znacznie więcej. Proszę o Pana opinie na blogu by przeciąć nasze wątpliwości. Wpis na blogu służyłby jako pewnego rodzaju wykładnia i punkt odniesienia dla osób, które nie mają pełnego rozeznania w temacie.

    Czytelnik

  182. eMKa pisze:

    Panie Stanisławie,

    Wariacja na temat powracającego problemu „Ateista w kościele”:

    Dostałem zaproszenie na Pierwszą Komunię Świętą krewniaka (syn siostrzenicy mojej partnerki). Problem w tym, że ani ja, ani moja córka (także zaproszona) nie jesteśmy katolikami. Nie jesteśmy też chrześcijanami, ani wyznawcami żadnej z trzech wielkich religii monoteistycznych. Zapraszający – rodzice bohatera uroczystości – o tym wiedzą, reszta rodziny niekoniecznie (tzn. wiedzą, ale niekoniecznie tę wiedzę przyjmują do wiadomości). Pytanie jak się zachować – komunia, jak to komunia, pewnie będzie masowa więc i kościół będzie pełen. Zakładam,że stanie gdzieś z tyłu nawy (_stanie_ – klękanie jest sprzeczne z moją wiarą) nikogo nie obrazi, ale… Wejść do kościoła i stać gdzieś z tyłu, czy jednak pozostać na zewnątrz?

    I od razu drugie pytanie – chrzest. Tym razem nie ma co liczyć na wypełniony kościół, rodzice żyją ze sobą bez ślubu, a ich ksiądz – w takich przypadkach – chrzci „po godzinach”, więc uroczystość będzie prawdopodobnie kameralna. Problem jest ten sam – wchodzić i stać, czy pozostać na zewnątrz? O ile podczas komunii nikt tego raczej nie zauważy, to w tym przypadku będzie się to, niestety, rzucać w oczy 😦

    Z góry dziękuję za pomoc i pozdrawiam,

  183. Kamila pisze:

    Szanowny Panie Stanisławie,
    bardzo proszę o poradę w kwestii zaproszenia na sakrament chrztu świętego. Otóż moi rodzice w przyszłym miesiącu będą mieli pierwszą sprawę rozwodową. Czy zaproszenie na chrzest mojego syna powinnam wręczyć im oddzielnie, czy razem?

    Z poważaniem,
    Kamila

  184. Mikołaj K. pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,

    Mieszkam w kawalerce usytuowanej na parterze oficyny trzypiętrowej kamienicy. Całkowicie zrozumiałym i logicznym jest zatem fakt, iż chcący dostać się na wyższe kondygnacje lub schodzący na dół sąsiedzi codziennie muszą przejść obok mojego mieszkania. Tak samo normalne jest, że muszą mieć oni swobodny dostęp do skrzynek pocztowych znajdujących się na ścianie oddzielającej moją kuchnię od klatki schodowej. Przy spontanicznych spotkaniach w tym miejscu nieunikniona jest również wymiana grzeczności bądź wywiązująca się wskutek tychże krótka rozmowa. Bywa jednak, iż dwie (a niekiedy nawet więcej) osoby zatrzymują się tam na dłużej i posiadając nierzadko więcej niż kilka chwil czasu potrafią prowadzić 20- bądź 30-minutową konwersację, stojąc bezpośrednio przed drzwiami mojego mieszkania. Sytuacja taka powoduje u mnie pewien (choć nie wiem czy słuszny) dyskomfort, gdyż siłą rzeczy muszę (mniej lub bardziej wyraźnie) słyszeć tę rozmowę, dodatkowo powoduje go pośrednio wyczuwalna obecność innych osób. Jak zapatruje się na tego typu kwestie savoir-vivre? Czy mam słuszność wychodząc z założenia, że zewnętrzna przestrzeń przed drzwiami mojej powierzchni mieszkalnej w pewnym sensie tak samo do niej należy i poprzez przedłużającą się obecność sąsiedzi moi w wyraźny sposób ją naruszają? Czy też może słuszności nie mam, ponieważ z klatki schodowej bloku mieszkalnego korzystać mogą wszyscy? Czy grzeczne zwrócenie uwagi byłoby w tej sytuacji na miejscu czy też absolutnie nieuzasadnione? Bardzo proszę o ocenę tej sytuacji i z góry dziękuję za odpowiedź.

    Pozdrawiam,
    Mikołaj K.

  185. M.Pawlak pisze:

    Szanowny Panie,
    moje pytanie dotyczyłoby noszenia ryngrafu przez osoby nie będące na etacie wojskowym. Element ten, będący dawniej istotną częścią wyposażenia husarskiego, dziś jest kompletnie zapomniany, a nawet zakazany w myśl regulaminu wojskowego, dla wojsk III RP: „Żołnierzom występującym w mundurze zabrania się noszenia wszelkiego rodzaju biżuterii oraz ozdób. Zezwala się jedynie na noszenie zegarka, obrączki oraz sygnetu lub pierścionka”.
    Czy można nosić taki element, a mowa tutaj o egzemplarzu wyjątkowo bogato wykonanym, szczególnie podczas bardziej uroczystych Mszy Świętych, nie będąc związanym ze współczesną „armią”?

    Z wyrazami szacunku,
    Marcin Pawlak

  186. Panu Marcinowi Pawlakowi: Można.

  187. Panu Marinowi Pawlakowi: nie ma żadnych przeciwskazań.

  188. Piotrek Radimersky pisze:

    Dobry wieczór !!!
    Pozdrawiam bardzo serdecznie z Brytyjskiej ziemi-miasto Manchester. Piszę do Pana w pewnej nurtujące mnie sprawie. Czy jeżeli nasza znajomosc z osobą trwa już jakiś czas (mieliśmy dobre relacje) to czy jeżeli kończymy ta znajomość czy powinniśmy poinformować ta osobę o tym że to konczymy i czy trzeba podać powod tego. Czy rozstać się po Angielsku nic nie mówić?No i jeszcze jedno. Jeżeli z kimś masz świetne relacje ale jesteście od siebie daleko i nie ma możliwości maili, sms-ów telefonów to pozostają listy jednak czy można je pisać raz na tydzień? Czy to nie za często? Pozdrawiam jeszcze raz serdecznie. Czekam na odpowiedź

  189. Antek pisze:

    Dzień dobry,

    Mam pytanie — po wrzuceniu datku do puszki otrzymałem serduszko-nalepkę WOŚP. Jak długo od czasu zbiórki należy je nosić, żeby nie sprawić przykrości organizatorom zbiórki, a jednocześnie nie przesadzić z obnoszeniem?

    Pozdrawiam serdecznie,
    Antonii

  190. Znaczek jest tylko po to, by tego dnia inni zbierający datki Pana nie zaczepiali.

  191. Arkadiusz Dropiewski pisze:

    Szanowny Panie,
    moje pytanie dotyczy kwestii noszenia rękawiczek w Kościele podczas Mszy Świętej.
    Czy „zwykły” uczestnik, niepełniący funkcji liturgicznych może nosić rękawiczki?
    Mam tu na myśli przede wszystkim sytuacje, gdy nie stanowią one elementu munduru, tylko są zwykłą ozdobą ocieplająca.

    Z wyrazami szacunku,
    Arkadiusz Dropiewski

  192. Michał pisze:

    Dzień dobry. Mam pytanie – czy mógłby Pan polecić jakąś książkę o angielskim ceremoniale dworskim? Tradycjach, zasadach itp? Będę zobowiązany
    Michał

  193. Panu Michałowi: niestety nie znam takiej książki.

  194. Czasoumilaczka pisze:

    Szanowny Panie,

    Jeśli Pan znajdzie chwilkę i będzie Pan uprzejmy wydać opinię w kwestii perfum:

    Ramon Molvizar Black Cube (Platyna)

    Podobają mi się niezmiernie i po wypróbowaniu zastanawiam się nad ich zakupem, a przyznam, że dopiero zaczynam przywiązywać uwagę do charakteru zapachu. Mam 24 lata i dotąd nie używałam niczego wykwintnego w tej materii. Jestem z natury minimalistką, ubieram się dość formalnie i tak też chcę być odbierana.

    Z góry dziękuję i pozdrawiam.

  195. Pani Czasoumilaczka: postaram się w krótkim czasie zareagować.

  196. Czasoumilaczka pisze:

    Szanowny Panie,

    Będę ogromnie wdzięczna 🙂

    Ukłony

  197. Marianna pisze:

    Witam

    Chcialam zapytac odnosnie zachowania moich zaproszonych gosci na slub.
    Moi bliscy znajomi zostali zaptoszeni z prawidlowym wyprzedzeniem na slub corki. Odpwiedzieli ze przyjda na slub i przyjecie. W dzien slubu byl akurat pogrzeb mojej znajomej synka. Dlugo chorowal. Pogrzeb zorganizowano przed slubem ale w innym kosciele. Dwoje znajomych zaproszonych malzenstw nie przyszlo na slub w kosciele tylko na przyjecie tlumaczac ze pogrzeb sie przedluzyl i juz nie zdazyli. Czuje sie dotknieta czy powinnam?
    Marianna

  198. Grazyna pisze:

    Dzień dobry .Mam pytanie czy chodzenie do teatru na wejściówki przystoi dzisiejszej damie?-skoro czasami można tylko siedzieć na schodach.I drugie pytanie czy dama może wyjechać na wakacje pod namiot?Czy można wtedy używać np.plastikowych talerzy? Z góry dziękuję za odpowiedź .Grazyna

  199. Ola pisze:

    Dzień dobry. Czy mógłby Pan opisać „co tutaj nie zagrało” https://www.facebook.com/eskarock/videos/10155556662809533/ ?

    Z poważaniem,
    Ola

  200. Sylwia pisze:

    Dzień dobry.
    Piszę do Pana w ważnej dla mnie sprawie.
    Niedługo biorę ślub i z tego powodu chciałabym wręczyć kilku sąsiadom zawiadomienia o samym ślubie. Jak powinnam to zrobić?
    Czy w zawiadomieniu wpisać ich nazwiska jeżeli jest na to specjalne miejsce?
    Wręczyć im osobiście czy wrzucić do skrzynki i liczyć na to , że będą wiedzieli o kogo chodzi?
    Jeżeli osobiście to zadzwonić do drzwi czy dać im przy okazji gdy ich spotkam?
    Czy te zawiadomienia mogę dać tylko najbliższym sąsiadom (tym co otaczają mój dom z każdej strony) czy wszystkim którzy mieszkają na mojej ulicy (tacy, którym mówię dzień dobry na ulicy i tacy których w ogóle nie znam)?
    Z góry dziękuję za pomoc.
    Z poważaniem
    Sylwia

  201. Piotr pisze:

    Jeśli Pan Doktor pozwoli chciałbym zadać 2 pytania:

    1. Jak powinniśmy się zachować, w sytuacji, gdy jesteśmy przez naszych najbliższych dopytywani co byśmy chcieli otrzymać jako prezent (Szczególnie w okresie Bożego Narodzenia oraz przy różnych okazjach, przy których bliskie osoby obdarowują się prezentami)? Ja odruchowo staram się danej osobie odpowiadać, że nie ma konieczności, żeby cokolwiek mi kupowała a przez jej pytanie, mam wrażenie, jakby kwestia zakupu prezentu stanowiła dla niej kłopot, mimo, że wiem, że na pewno ma dobre intencje.
    Co zrobić, w sytuacji, gdy dana osoba ofiaruje nam cyklicznie ten sam typ prezentu (np. ubrania, które nie są w naszym guście), a jednocześnie wiemy, że wszelkie uwagi na ten temat mogą tą osobę urazić?

    2. Drugie pytanie dotyczy kwestii zachowania się wobec moich chrześniaków. Jako ojciec chrzestny mam obowiązek wspierania rodziców w przybliżaniu dziecka do Boga poprzez przybliżanie wiedzy dot. naszej religii i wiary. Mimo, że rodzice moich chrześniaków zdecydowali się, żeby dzieci były ochrzczone w wierze Katolickiej oraz ja zostałem poproszony aby zostać ich ojcem chrzestnym nieraz spotkałem się z dezaprobatą, kiedy w ocenie rodziców dzieci „zbyt często / zbyt dużo mówię do dzieci o naszej wierze” lub też „zanudzam je nauką poszczególnych modlitw a one wolałyby się w coś bawić” Co ciekawe dzieci często same wyrażają zainteresowanie tematem a w mojej ocenie reakcja rodziców jest na wyrost, bo to co ja odbieram jako swój obowiązek, czyli podchodzenie w sposób pryncypialny do przekazania pewnych wartości, do których moja rola mnie zobowiązuje, mam wrażanie, że jest to niekiedy odbierane jako fanatyzm religijny. Uprzejmie proszę o poradę jak powinieniem się zachować w takiej sytuacji, by unikać sytuacji konfliktowych a jednocześnie nie zaniedbywać obowiązków chrzestnego?

    Z poważaniem PW

  202. kwal pisze:

    Szanowny Panie proszę powiedzieć gdzie można posłuchać Pana wykładów ? Czy Pan jeździ w wykładami po Polsce ? Czy jest jakiś harmonogram tych wizyt ?
    Pozdrawiam
    Krzysztof Walaszczyk

  203. W \najbliższym czasie nie mam zaplanowanych żadnych żadnych wykładów.

  204. Patrycja pisze:

    Dzień dobry,
    mam pytanie do Pana Doktora,
    mieszkam w jednym domu ze swoimi teściami. Części domu są podzielone w ten sposób, że obydwie rodziny mają dwa oddzielne mieszkania i wejścia, wspólna jest jedynie kotłownia i strych. Pytanie dotyczy witania się moich gości z teściami. Kiedy przyjeżdżają do mnie moi rodzice nie witają się z moimi teściami. Uważają, że przyjeżdżają do swojej córki i czują się tu gośćmi, w dodatku niezbyt przepadają za moimi teściami. Teściowa z kolei ma do mnie o to pretensje. Uważa, że jesteśmy rodziną i moi rodzice powinni czuć się zobowiązani do przyjścia i przywitania się. Ja uważam, że moi rodzice mają rację, to teściowa pozostaje właścicielem i gospodynią domu, a teść gospodarzem, jeśli życzą sobie powitać gości w domu, to sami powinni się pofatygować. Czy moje myślenie jest dobre?

    Dziękuję i pozdrawiam,
    Patrycja

  205. Monika pisze:

    Mam do Pana pytanie. Wczoraj byłam na uroczystości z okazji Dnia Nauczyciela w hotelu razem z mężem (oboje jesteśmy nauczycielami w tej samej szkole). Mąż usiadł przy stole trochę dalej ode mnie ale oboje nie widzimy w tym problemu, chciał być bliżej swoich znajomych a ja swoich. Koleżanka obok mnie przyszła z mężem i siedzieli razem. Chciała napić się białego wina a przed nami na stole stało tylko czerwone. Kątem oka zauważyłam że przed moim mężem stoi białe wino, poprosiłam więc mojego męża by nalał wino koleżance. Mam pytanie czy mąż dobrze zrobił że nalał wino czy powinien poczekać aż mąż koleżanki ją obsłuży?

  206. Wojciech Szuniewicz pisze:

    Czy przystawia się krzesła do stolika przy wyjściu w restauracji?

  207. Marek Ostrogski pisze:

    Jeszcze raz o dobrych manierach – tutaj można obejrzeć pewien krótki film i zapisać sobie jego opis, oraz jego samego, bo nie jest niestety zbyt szeroko dostępny ponieważ jest tam rzadki przykład zachowania oscentacyjnie nieprzyzwoitego, a nie pisałbym tego, gdyby to nie chodziło o osoby publiczne, mieniące się „autorytetami moralnymi”

    https://peertube.dans-ma-bulle.life/videos/watch/c86e1c41-aec6-4e45-991f-a4836d245007

  208. Marek Ostrogski pisze:

    Piszę, bo to z wielu względów dotyczy Pańskiej działalności, a ten film i jego opis może dużo Panu podpowiedzieć.

  209. Piotr pisze:

    Dzień dobry,

    Od pewnego czasu śledzę Pana blog, kanał na YouTube oraz program prowadzony w telewizji wrealu24. Przeczytałem także jedną z Pana książek oraz wszystkie wpisy na stronie http://www.savoir-vivre.com.pl. Niestety nie udało mi się znaleźć odpowiedzi na kilka interesujących mnie pytań. Czy mógłbym poprosić o odpowiedź w ramach Pana bloga?
    Pozwolę sobie na wymienienie pytań w punktach.
    Po pierwsze – chciałbym skompletować strój na cały rok, coś na kształt zestawu uniwersalnego zgodnego z zasadami savoir vivre. Nie wdając się w szczegóły dotyczące stylu oraz kolorystyki – to już zostało przez Pana opisane – czy mógłby Pan napisać ile Pana zdaniem mężczyzna powinien posiadać płaszczy, koszul, spinek do koszul, butów, strojów koordynowanych itd?
    Po drugie – nigdzie nie mogę znaleźć informacji w których miejscach mężczyzna powinien nakładać perfumy – dotarłem do informacji, że powinny to być przedramiona, kark oraz okolice klatki piersiowej oraz szyi, obawiam się, że może być to informacja nierzetelna.
    Po trzecie – czy mógłby Pan wskazać książkę, która Pana zdaniem jest najlepszym oraz najbardziej obszernym podręcznikiem dotyczącym savoir vivre? Słyszałem o Pana książce, która znajduje się w wyposażeniu polskich placówek dyplomatycznych, niestety nie zapamiętałem tytułu.

    Z poważaniem,
    Piotr Chodur

  210. Halinka pisze:

    Witam, Sz. P. Doktorze!
    Mam do Pana prośę o rozstrzygnięcie sporu między mną a koleżankami z pracy.
    Pracuję w szkole. Po Nowym Roku otworzył w gmachu naszej szkoły swe drzwi pokój wypoczynkowy dla nauczycieli. Jest piękny, współcześnie urządzony i wyposażony w technike, potrzebną w takim miejscu. Można tu napić się kawy lub herbaty, spokojnie zjeść śniadanie lub przekąsić.
    Kawę, herbatę i cukier mamy gratisowo załatwiany przez dyrekcje szkoły. Ale schodzi to dość szybko i czasami zabraknie cukru lub kawy, a na nową dostawę trzeba by było poczekać do dnia następnego. Z tego to powodu niektóre osoby (w tym i ja) przyniosły z domu swoją kawę lub/i cukier. Umieściłyśmy je w szfce wiszącej (zamknietej, ale nie na kluczu). Kawa i cukier, dostarczane dla ogólnych potrzeb są wystawiane na blacie szafki stojącej, przy aparacie do zaparzania kawy.
    Byłam nieobecna w pracy przez tydzień z powodu choroby i jakie ż było moje zdumienie, gdy nie znalazłam ani gramu przyniesionego przeze mnie cukru, ANI ŁYŻECZKI kawy, chociaż i jedno i drugie zostawiłam w szafcie (NIE NA STOLE) pełne po brzegi. Byłam oburzona OKROPNIE zachowaniem sie moich koleżanek. Chodziło mi nie o pieniądze, które wydałam na kupno tych produktów. Nie jestem anii dusigroszem, ani skąpidrałą. Jednak uważam, że jezeli coś NIE JEST WYSTAWIONE do ogólnego użytku (dla ogółu) na widocznym miejscu, tylko wstawione do szafki, wg etykiety i elementarnych norm zachowania się NIE MOŻE TEGO WZIĄĆ I ZUŻYĆ BEZ PYTANIA NIKT, oprócz osoby, która to przyniosła.
    Gdy zaczęłam oburzać się na tupet i brak wychowania wśród nauczycieli (którzy przecież wychowują młodzież i powinni świecić przykładem dla niej!!!), koleżanki, które były przy tym, zaczęły mnie strofować i mówić, że nie mam racji. Że te osoby, które zjadły kg cukru i wypiły całe opakowanie kawy, nie wystawionej na stole SKĄD MOGŁY WIEDZIEĆ, ŻE TO JEST TWOJE. Mówiły, że sama jestem winna, bo nie nadpisałam opakowania z cukrem i kawa, żeby każdy wiedział, że to nie jest kupione przez dyrekcje dla ogólnego użytku.
    Była, zreszta jestem do dzisiaj, zbulwersowana całą zaistniałą sytuacją. Podkreślam ponownie, że wcale nie wiążę tego ze skąpstwem i tym bardziej z pieniędzmi, tylko w wychowaniem osób, które powinny wychowywać młodzież. Kawa i cukier – to są drobiazgi. Ale czyż nie z drobiazgów składa sie nasze życie?
    Bardzo bym była wdzięczna, gdyby Pan Doktor rozstrzygnął nasz spór. Ponieważ kolezanki były dwie, a ja jedna, już zaczynam się wahać, czy naprawde mam rację.
    Z góry dziekuje za odpowiedx.
    Z szacunkiem,
    Halinka.

  211. Jan pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    proszę o Pana komentarz do następującej sytuacji.
    Młoda kobieta była gościem w domu narzeczonego i jego rodziny (mieszka z matką i dzieckiem). Wybierali się do lekarza wszyscy. Matka narzeczonego oczekiwała przy samochodzie, by młoda kobieta usiadła z tyłu (z uwagi na liczbę drzwi, jeśli jest większa liczba pasażerów, to aby ktoś usiadł z przodu, musi wpuścić osoby do tyłu). Młoda kobieta chciała usiąść obok narzeczonego. Sytuację, w której siedziałaby z tyłu z dzieckiem, a obok narzeczonego miałaby siedzieć jego matka, traktowała jako ujmę dla siebie, jako zrównanie jej pozycji z dzieckiem, poniżej matki, jakby była w kulturze islamskiej, a przecież nie była. Matka narzeczonego usiadła zatem z przodu, nie czekając dłużej, więc młoda kobieta poinformowała narzeczonego, że w obecnej sytuacji pozostanie w domu. Nadmieniam, że stosunek matki narzeczonego do młodej kobiety był już uprzednio negatywny.
    Z szacunkiem

  212. Adrian pisze:

    Szanowny Panie Doktorze,
    chciałbym poprosić o pomoc w rozstrzygnięciu następującej kwestii. Kobieta i mężczyzna pracują w różnych oddziałach tej samej firmy. Kobieta zajmuje wyższe stanowisko, lecz nie bezpośrednio zwierzchnie nad tym mężczyzną. Kilka miesięcy wcześniej byli nieco skonfliktowani na polu zawodowym (sytuacja została przynajmniej pozornie załagodzona). Przy okazji wigilii firmowej pracownicy wszystkich placówek przyjechali do centrali, gdzie na co dzień pracuje owa kobieta i przed uroczystością pracowali w niej kilka godzin. Mężczyzna zajął doraźne miejsce nieopodal stanowiska tej kobiety, lecz nie było jej w tym czasie przy stanowisku. Przywitał się ze wszystkimi, którzy tam wówczas siedzieli. Po dłuższym czasie kobieta wróciła ze spotkania, weszła do sali i zajęła swoje miejsce. Oboje się widzieli, nikt nie zareagował. Kto powinien w takiej sytuacji pierwszy się przywitać? Mężczyzna z szacunku do kobiety oraz do osoby wyżej postawionej, czy kobieta jako osoba wchodząca do pomieszczenia oraz z szacunku do gościa (i czy w ogóle w sferze placówek firmowych obowiązuje zasada gospodarz-gość?). Z góry dziękuję.

Dodaj komentarz